TOMASZ PAWŁUSZKO
Ciekawe w kontekście badań nad bezpieczeństwem międzynarodowym i globalizacją są tezy francuskich demografów Youssefa Courbage i Emmanuela Todd’a, iż największą rewolucją naszych czasów jest… alfabetyzacja świata. Są na to dowody. Przekroczenie progu alfabetyzacji (50% osób w wieku 20-24 lat) mężczyzn i kobiet skutkuje licznymi wstrząsami na skalę ponadregionalną. Alfabetyzacja demokratyzuje społeczeństwo, pozwala na szybszą edukację, przemiany mentalne – co prowadzi z kolei do kontroli urodzeń, zmniejszenia przyrostu naturalnego i żądań lepszego życia. Wg wspomnianych badań w 46 na 49 krajów, regionów i stanów przekroczenie progu 50% alfabetyzacji mężczyzn, a następnie kobiet – poprzedza spadek dzietności. Pojawiają się zaburzenia tożsamości zbiorowej, ideologie masowe, fundamentalizm, rewolucje, wojny domowe i międzynarodowe. Rozruchy w Afryce Północnej już się rozpoczęły, trudno przewidzieć co nas czeka…
Alfabet a postęp
Rozwój kulturalny wynikający z alfabetyzacji i edukacji destabilizuje populacje, powszechność nauczania i wiedzy narusza hierarchię w rodzinie, podważa tradycyjne role męskie i żeńskie. Pojawia się potrzeba nowej stabilizacji, utrzymania podwyższonego poziomu życia, rosną perspektywy zawodowe, spada dzietność. Zauważmy, próg alfabetyzacji (mężczyzn) został przekroczony w Anglii na krótko przed rewolucją Cromwella, przekroczenie progu alfabetyzacji we Francji około roku 1730 można wiązać z faktem, iż w następnym pokoleniu – tj. około 1770 roku dzietność zaczęła spadać a w 1789 wybuchł kryzys i rewolucja. Podobna sytuacja miała miejsce w Rosji gdzie próg alfabetyzacji połowy mężczyzn przekroczono w 1900 roku, rewolucja i upadek caratu nastąpiły w 1917 roku. Francuscy badacze podkreślają, iż przekroczenie kolejnego progu alfabetyzacji – tym razem przez kobiety na początku lat dwudziestych XX wieku – przypadło w ZSRR na kolejną rewolucję: stalinizmu. W Chinach alfabetyzacja nastąpiła ok. 1942 roku, komunizm zatryumfował już w 1949 roku. Przekroczenie progu alfabetyzacji chińskich kobiet ok. 1963 roku utorowała drogę spadkowi dzietności, który rozpoczął się ok. 1970 roku. Idźmy dalej, w Iranie próg alfabetyzacji przekroczono ok. 1964 roku, reżim szacha upadł 15 lat później, około 1981 roku próg alfabetyzacji przekroczyły irańskie kobiety i już około roku 1985 dzietność zaczęła spadać. Rewolucje i nacjonalizmy wystąpiły też wcześniej w Algierii i Turcji (młodoturcy). W największym kraju islamskim, Indonezji alfabetyzacja poprzedziła ruch antykolonialny. Idąc tym tropem, możemy ostrożnie uznać, iż przemiany społeczne czekają np. Maroko i Pakistan, które przekroczyły próg alfabetyzacji kobiet dopiero niedawno, bo odpowiednio w 1996 i 2002 roku.
Często słyszymy tezę, iż to islam jako religia odpowiada za liczne konflikty, zacofanie i stanowi inspirację dla fundamentalizmu. Pogląd ten został obalony już kilka lat temu – Guy Sorman w analizie „Dzieci Rifa’y. Muzułmanie i nowoczesność” wykazał, iż to forma rządów: dyktatura, a nie religia – decyduje o zacofaniu cywilizacyjnym większości państw z przewagą religii muzułmańskiej. Courbage i Todd dodają do tego kolejne śmiałe tezy – owszem, religia chrześcijańska miała znaczenie w przemianach w świecie Zachodu (opisał to m. in. Max Weber), ale islam jest inną religią. O co chodzi?
Religia i postęp
Religii z perspektywy demografów opiera się na fakcie wiary, wytwarza więź społeczną podtrzymywaną przez ową wiarę. Religia jest jednocześnie indywidualna i kolektywna. Dopiero potem można przejść do charakterystyki samych wierzeń, modelu boskości, typu zbawienia metafizycznego, kodeksu moralnego itd. Autorzy zwracają uwagę, iż większość wyznań popiera prokreację jako tzw. realizację boskiego planu stworzenia. Z pewnymi istotnymi zastrzeżeniami – np. islam dopuszcza antykoncepcję. Spadek wiary oznacza też spadek dzietności, czego Courbage i Todd dowodzą na przykładzie Francji w dekadach poprzedzających Rewolucję Francuską. Liczba powołań katolickich we Francji spada począwszy od 1730, w Holandii i Wielkiej Brytanii od ok. 1880, w Szwecji i Prusach od ok. 1890 roku. Między 1921-1930 dzietność Anglii spadła do 2,16 na kobietę, ten sam wskaźnik w Niemczech wyniósł wówczas 2,20, Szwecji 2,24, Francji 2,30. Koincydencja między spadkiem religijności a spadkiem dzietności jest bezdyskusyjna. W Rosji dzietność spada po ateizacji od 1928 roku, w Chinach zaś po okresie rewolucji kulturalnej – po 1970 roku. Ani prawosławie, ani konfucjanizm nie zmieniły tego stanu rzeczy. To nie komunizm zniszczył religię, lecz to kryzys wierzeń religijnych zostawił pole substytutowi wiary, jakim był komunizm! To samo można powiedzieć o zachodnim deizmie, ateizmie czy antyklerykalizmie. W Japonii modernizacja wymusiła atak na buddyjskie klasztory, pojawiły się równie nacjonalistyczne substytuty wiary. Dziś w Europie i Japonii masowa wiara metafizyczna wygasła. Niska dzietność pozostała.
A zatem: islam czy alfabet?
W islamie upadek wierzeń religijnych nie jest przyczyną spadku dzietności. Okazuje się, że islam jest prawdopodobnie jedyną spośród dużych religii światowych zdolną do dostosowania się do nowoczesnej kwestii demograficznej. Dechrystianizacja i debuddyzacja przyczyniły się do spadku dzietności, dziś trudno to jeszcze zaobserwować w islamie. Główną zmienną wyjaśniającą staje się alfabetyzacja kolejnych pokoleń, zwłaszcza kobiet muzułmańskich. W ciągu 30 lat dzietność w krajach islamskich spadła z 6,8 dziecka na kobietę w 1975 roku do 3,7 w 2005 roku. Dzietność w Iranie czy Tunezji wygląda obecnie jak we Francji. Na wszystkich kontynentach dochodzi do stopniowej rewolucji mentalnej – najlepszą zmienną wyjaśniającą przemiany społeczne nie jest już wcale PKB per capita, ale… właśnie poziom alfabetyzacji kobiet, łączony ze wskaźnikiem dzietności w bardzo wysokiej korelacji! Oczywiście alfabetyzacja mężczyzn też jest istotna, ale z racji tego, że nastąpiła kilkadziesiąt lat wcześniej, trudno oszacować jej faktyczne znaczenie. Ponadto dochodzi do zmian w antropologii struktur rodzinnych – gdyż jak się okazuje – przyczyną złej sytuacji materialnej kobiet nie jest islam jako taki, ale patriarchalna tradycja rodzinna. Szczegółowe studia pozostawmy kompetentnym arabistom. Dla mnie analiza demograficzna jest nowością. Ze swojej strony pragnę dodać, iż powyższe metody analizy mogą oznaczać przełom w badaniach nad stosunkami międzynarodowymi oraz konieczność przyjęcia innej perspektywy dla badań nad ich zmiennością.
Korzystałem z:
Y. Courbet, E. Todd, Spotkanie cywilizacji, Kraków 2009.
G. Sorman, Dzieci Rifa’y. Muzułmanie i nowoczesność, Warszawa 2007.
Fenomenalny wpis.
Ciekawy temat – z chęcią poszperam trochę w necie żey znaleźc nieco danych statystycznych. Korelacja pomiędzy poziomem alfabetyzacji (a szerzej” wykształcenia) nie jest dla mnie zdziwiniem, wiadomo, wraz ze wzrostem wiedzy i tzw. poszerzeniem horyzontów chcemy od życia czegoś więcej niż tylko spełnainia tracycyjnych “domowych” ról. Wydaje mi się, że koincydencja pomiędzy laicyzacją a spadkiem dzietności jest spowodowana faktem odwiecznego wykorzystywania religii jako systemu uprawomonicającego obecny system społeczno-polityczny, zarówno w wymiarze rodzinnym jak i państwowym – ale to już temat na rozważania w osobnym wpisie…