Asian Programme Azja Bezpieczeństwo Bezpieczeństwo międzynarodowe Bliski Wschód Dyplomacja

Syria – czy to początek końca?

ARTUR MALANTOWICZ, Program Azjatycki

Polskie media, zaaferowane wydarzeniami z 11 listopada na warszawskich ulicach oraz dymisją Berlusconiego, praktycznie nie zauważyły niezwykle istotnych decyzji, jakie zapadły w sobotę na spotkaniu ministerialnym Ligi Państw Arabskich. 12 listopada 2011 roku LPA zawiesiła Syrię w prawach członkowskich oraz zapowiedziała nałożenie sankcji politycznych i gospodarczych, jednocześnie wzywając armię syryjską do zaprzestania zabijania ludności cywilnej.

Już wspominałem o tym w komentarzu do artykułu Filipa Deleżyńskiego „Eurosankcje wobec Syrii”, ale koniecznym jest przypomnienie. O ile w przypadku Libii państwa arabskie były skłonne podjąć zdecydowane kroki krytyczne wobec reżimu Kadafiego z racji na jego specyficzną osobowość i pozostawanie na uboczu świata arabskiego, o tyle sytuacja w Syrii generowała poważny problem dla Ligi Państw Arabskich. Geograficzna bliskość oraz obawy o rozlanie się protestów na sąsiednie kraje o podobnych reżimach politycznych powodowały dość zrozumiałą powściągliwość LPA.

Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero w sierpniu, po kilku miesiącach przemocy w Syrii, w wyniku których już w tamtym momencie bilans ofiar wyniósł blisko 2000 osób. Najpierw 7 sierpnia saudyjski monarcha Abdullah dość ostro skrytykował rząd Asada, stwierdzając, że sytuacja w tym kraju jest nie do zaakceptowania dla Arabii Saudyjskiej. 16 sierpnia do krytyki syryjskiego reżimu przyłączyła się również Jordania, która ustami premiera Bakhita wezwała do natychmiastowego zaprzestania przemocy oraz podjęcia niezbędnych reform. Jednocześnie, świat zachodni nieustannie nawoływał państwa arabskie do przyjęcia wspólnego i zdecydowanego stanowiska.

18 sierpnia, biorąc pod uwagę sytuację w państwach LPA, wysunąłem hipotezę, że „być może krok po kroku, już niedługo sama Liga Państw Arabskich przemówi jednym głosem w sprawie Syrii”. Tak też się stało na początku listopada. Gdy Polacy byli zajęci odwiedzaniem grobów swoich bliskich zmarłych, na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych LPA w Doha został przedstawiony plan rozwiązania sytuacji w Syrii. Plan pokojowy wzywał reżim Asada do wycofania czołgów i innych pojazdów militarnych z syryjskich ulic, zaprzestania przelewu krwi oraz podjęcia rozmów pokojowych z przedstawicielami syryjskiej opozycji w Kairze. Co ważne, decyzja LPA była odpowiedzią na zapewnienia NATO o braku dążeń do podjęcia interwencji w Syrii oraz na protesty syryjskich opozycjonistów wzywających LPA do zawieszenia członkostwa Syrii w tej organizacji. Dzień później, 2 listopada, przedstawiciele Syrii w Kairze ogłosili „akceptację dla całości treści planu LPA bez jakichkolwiek zastrzeżeń”. Oznaczać miałoby to zakończenie przemocy, uwolnienie więźniów politycznych oraz rozpoczęcie wewnętrznego dialogu politycznego. Nic jednak bardziej mylnego. Po raz kolejny Asad poprzestał na retoryce. Tylko 2 listopada w Syrii zginęło 30 osób, natomiast statystyki ONZ wskazują na ponad 3500 ofiar konfliktu od momentu jego wybuchu w marcu 2011 r.

Brak jakichkolwiek zmian w Syrii spowodował, że nawet konserwatywne państwa arabskie zdały sobie sprawę z zagrożenia, jakie niesie dla nich sytuacja utrzymująca się w tym kraju. W efekcie, 12 listopada, na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych LPA zapadła decyzja o zawieszeniu Syrii w prawach członka organizacji oraz nałożeniu sankcji ekonomicznych i politycznych. Hamad bin Jassim Al Thani, MSZ Kataru, który poinformował świat o krokach podjętych przez LPA, wezwał także wszystkie państwa członkowskie do wycofania swoich ambasadorów z Damaszku oraz zagroził uznaniem Syryjskiej Rady Narodowej, jeśli Asad w trybie natychmiastowym nie zrealizuje planu pokojowego z 2 listopada. LPA wezwała też przedstawicieli wszystkich syryjskich ugrupowań opozycyjnych do stawienia się w Kairze na rozmowy o przyszłości Syrii.

Jak wskazał Al Thani, decyzja o zawieszeniu Syrii zapadła większością 18 głosów w 22-osobowym składzie. Przeciwko głosowały Liban (na którego politykę Syria ma bardzo silny wpływ), Jemen (który sam zmaga się z trudną sytuacją wewnętrzną) oraz Syria, a od głosu wstrzymał się Irak. I to właśnie przyjęta procedura, zdaniem przedstawiciela Syrii przy LPA Youssefa Ahmeda, oznacza pogwałcenie Karty Ligii Państw Arabskich, gdyż zezwala ona na podjęcie podobnych kroków jedynie na drodze konsensusu na szczycie przywódców państw arabskich. Decyzję LPA uznał on jako nielegalną, jak również za „wykonanie rozkazu Stanów Zjednoczonych i Europy”, które jeszcze 12 listopada wyraziły daleko idącą aprobatę dla działań państw arabskich.

Postanowienia Ligi Państw Arabskich, obok oficjalnego bojkotu Syrii, wywołały falę protestów w Damaszku. Wieczorem 12 listopada zniszczona została ambasada Arabii Saudyjskiej, włamano się także do ambasady Kataru, gdzie zwolennicy Asada w miejsce flagi katarskiej zawiesili flagę Syrii. Ponadto, w nadmorskiej Latakii zanotowano ataki na konsulaty Tunezji i Francji.

W zaistniałej sytuacji rodzi się pytanie: jakie znaczenie dla reżimu Asada ma decyzja Ligi Państw Arabskich? Wydaje się, że jest to przede wszystkim czerwona kartka dla państwa, które zawsze było dumne ze swojego przywiązania do panarabizmu oraz wyraz przesilenia w łonie samej LPA i rosnącej świadomości zagrożeń płynących z dalszej destabilizacji sytuacji w Syrii. De facto syryjski reżim pozostał osamotniony na polu walki – przynajmniej w świecie arabskim – ponieważ głosu tak Libanu, jak i Jemenu nie można brać na poważnie. Co więcej, podejmując tę decyzję, LPA dała światu jasny przekaz, że jest gotowa zrzec się odpowiedzialności za próbę rozwiązania sytuacji w Syrii, tym samym cedując dalsze działania na rzecz ONZ. Czy jest to początek końca reżimu Asada? Wszystko okaże się już niebawem, ponieważ w przypadku niedostosowania się Syrii do ultimatum LPA, 16 listopada wejdzie w życie jej tymczasowe wykluczenie z grona członków tej organizacji.


Artur Malantowicz – Koordynator Programu Azjatyckiego CIM (od VII 2012), pracownik Uniwersytetu Warszawskiego oraz doktorant na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW. Absolwent Instytutu Stosunków Międzynarodowych (2011) oraz Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW (2011), studiował także na University of Kent w Canterbury (Wielka Brytania, 2008-09) oraz na Uniwersytecie Jordańskim (Jordania, 2012-13). Odbywał staże w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP (2011) oraz w Delegacji UE w Ammanie (2013). Obszary zainteresowań: stosunki międzynarodowe oraz wybrane zagadnienia bezpieczeństwa regionalnego na Bliskim Wschodzie (konflikt izraelsko-arabski, proces pokojowy, problem uchodźctwa palestyńskiego), polityka zagraniczna państw arabskich, Jordania (historia, ustrój polityczny, polityka zagraniczna oraz proces demokratyzacji), polityka mocarstw wobec Bliskiego Wschodu.


10 Responses

  1. Ministrowie Spraw Zagranicznych LPA właśnie obradują w Rabacie w sprawie Syrii, która oczywiście zbojkotowała spotkanie.
    Poza wypuszczeniem około 1000 więźniów politycznych, sytuacja w Syrii się nie zmieniła, a można wręcz powiedzieć, że uległa drastycznemu pogorszeniu, ponieważ następuje intensywna polaryzacja społeczeństwa. Z jednej strony mamy zwolenników Asada, którzy szturmują kolejne ambasady państw arabskich w Damaszku (we wtorek Jordanii, dziś ZEA oraz Maroka), a z drugiej w siłę rośnie Armia Wolnej Syrii/Wolna Armia Syryjska (Free Syrian Army), tak w kontekście bazy poparcia społecznego, jak i militarnym – dzisiaj sukcesem zakończył się jej szturm na jeden z garnizonów broni. Ciągle rośnie liczba ofiar – niektóre dane wskazują, że w sam poniedziałek mogło zginąć nawet 69 osób! A końca przelewu krwi nie widać, bo czołgi ciągle swobodnie jeżdżą po ulicach syryjskich miast.
    Co istotne z punktu widzenia analizy sytuacji Asada, ma miejsce jego dalsza izolacja na arenie międzynarodowej. Król Jordanii Abdullah II wezwał Asada w jednym z wywiadów do ustąpienia “w imię interesów swojego kraju”, turecki MSZ Davutoglu stwierdził, że Syria znajduje się “na krawędzi”, poparł środki podjęte przez LPA oraz zagroził wstrzymaniem dostaw tureckiego prądu do Syrii. Francja wycofała swojego ambasadora z Damaszku, Ban Ki-moon wezwał Asada do natychmiastowego zaprzestania rozlewu krwi, koniec Asada wieszczą saudyjscy oficjele etc. etc.
    A w międzyczasie LPA rozpoczęła rozmowy z przedstawicielami syryjskiej opozycji…
    Wszystko wskazuje na to, że lada moment będziemy świadkami upadku kolejnego reżimu na Bliskim Wschodzie – po 40 latach rodzina Asadów przestanie rządzić Syrią!

  2. Skończyli obradować. Efektem jest… przedłużenie obowiązywania ultimatum. Syria dostała “ostatnią szansę” w postaci 3 dni na całkowite wstrzymanie przemocy. W przeciwnym razie będzie się musiała zmierzyć z sankcjami nałożonymi przez LPA…

    Czyli czekamy kolejne 3 dni.

  3. Z innej bajki – wczoraj Sana była sceną protestów skierowanych przeciw reżimowi Saleha, w czasie których ludność Jemenu wzywała LPA do… zawieszenia członkostwa tego kraju w organizacji analogicznie do Syrii!

Comments are closed.