Bezpieczeństwo międzynarodowe Bliski Wschód Dyplomacja

Eurosankcje wobec Syrii

FILIP DELEŻYŃSKI

Gorączka towarzysząca niepokojom w Afryce Północnej docierała do Syrii powoli, aczkolwiek nieubłaganie. W chwili obecnej przeżywamy prawdopodobnie jej zenit. Chociaż Europejska Służba Działań Zewnętrznych z każdym dniem zaostrza sankcje wobec rządu Syrii, tamtejszy reżim nie zamierza się ugiąć – w przeciwieństwie do przywódców  z  Tunisu czy Kairu.

Początkowo dynastia Asadów usiłowała przeciwdziałać narastającemu niezadowoleniu za pomocą narzędzi typowych dla państw opiekuńczych (a jednocześnie nietypowych dla prowadzącej stopniową liberalizację gospodarczą Syrii). Zamrożono wzrost płac urzędników państwowych i ceny prądu, na potęgę zaczęto subsydiować opał, obniżono podatki od kawy i cukru, cło na żywność uległo zmniejszeniu, zagwarantowano spore fundusze na cele socjalne.

Ważnym aspektem całego planu kupowania społecznej akceptacji jest poziom zamożnośći Syrii, któremu daleko do poziomu sprzed lat. Ludność tego kraju w ciągu ostatnich 30 lat uległa podwojeniu, natomiast przychody z eksportu ropy systematycznie spadają. Prospołeczne zabiegi reżimu, których koszt szacuje się na ok. 0,8% PKB, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.

Liczba ofiar niepokojów w Syrii w maju urosła do pół tysiąca, a w chwili obecnej wynosi prawie dwa tysiące.

Pierwsze demonstracje niezadowolonych z poczynań władzy Syryjczyków zostały zdławione przez siły bezpieczeństwa na początku lutego br. Sytuacja nabrała prędkości w połowie marca, kiedy protestujących pod siedzibą ministerstwa spraw wewnętrznych rozpędzono przy użyciu siły. 2 dni później w mieście Dera na południu kraju doszło do rozlewu krwi. Demonstranci podpalili budynek rządzącej parti Baas, gmach sądu oraz siedzibę operatora telefonii komórkowej Syriatel, której właścicielem jest kuzyn prezydenta Baszara el-Asada. Dera szybko przerodziła się w pole walki – przeciwko protestującym użyto ostrej amunicji i gazu łzawiącego. Co najmniej 100 osób zostało rannych, a 4 zabito.

1 sierpnia ESDZ opublikowała oświadczenie Catherine Ashton, w którym potępiła ona działania reżimu Asadów i zapowiedziała, że UE nie zniesie sankcji wobec Syrii dopóty, dopóki przemoc wobec jej obywateli nie ustanie oraz nie zostaną przeprowadzone długo wyczekiwane reformy. Szefowa dyplomacji UE zaznaczyła, że dotychczas zastosowane sankcje nie przyniosły odpowiednich rezultatów oraz że władze Syrii najwyraźniej nie chcą odpowiedzieć na słuszne żądania Syryjczyków. W świetle rzezi w Hamie i kilku innych miastach Syrii, wskutek których śmierć poniosła przeszło setka obywateli, UE zmuszona została zaostrzyć sankcje.

Oprócz nałożenia embarga na dostawy broni do Syrii, zamrożono konta bankowe 13 członków reżimu syryjskiego oraz zakazano im wjazdu na teren UE. Należy jednak zaznaczyć, że istnieją doniesienia jakoby znaczna część majątku reżimu miała zostać przeszmuglowana do sektora bankowego Libanu. W świetle tych informacji pojawiły się postulaty zaostrzenia sankcji wobec Syrii w sferze ekonomicznej.

Na ostatnim zebraniu Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa, instytucji pomocnicznej Rady Unii Europejskiej, kilka krajów członkowskich UE nieśmiało zaproponowało objęcie sankcjami syryjskiego sektora energetycznego. Z jednej strony, działanie to mogłoby przynieść oczekiwane rezultaty, ponieważ dochody z eksportu ropy naftowej odpowiedzialne są za generowanie przeszło 30% całkowitego przychodu reżimu syryjskiego. Z drugiej zaś strony, UE obawia się, że sankcje te mogą odbić się na dobrobycie zwykłych Syryjczyków, np. poprzez wywołanie niedoborów ropy dla małych przedsiębiorstw. W chwili obecnej Syria eksportuje ok. 150 tysięcy baryłek ropy dziennie, głównie do Francji, Niemiec, Włoch oraz Holandii. Ponadto, w procesie poszukiwania i wydobycia surowca w kraju udział bierze szereg przedsiębiorstw UE, takich jak Royal Dutch Shell, Total czy Gulfsands Petroleum.

Ambasadorowie Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa poprosili również ESDZ, aby ta spróbowała zmobilizować państwa sąsiadujące z Syrią do głośnego potępienia działań reżimu. O ile Liga Państw Arabskich ostro i jednoznacznie zareagowała na sytuację w Libii, o tyle w kwestii Syrii pozostaje milcząca.

8 Responses

  1. Niestety, wydaje się, że po raz kolejny Wspólna Polityka Zagraniczna UE (i jej skuteczność) jest tak naprawdę fikcją w obliczu interesów gospodarczych, jakie mają poszczególne państwa/przedsiębiorstwa europejskie w Syrii. A brak istotnego zaangażowania politycznego w wojnę domową w tym kraju to zapewne efekt “złych doświadczeń” z NATOwskiej interwencji w Libii.

    Co do LPA: Kadafi jest (a przynajmniej był) dla świata arabskiego (podobnie jak i dla Afryki) kontrowersyjnym “oszołomem”, z głową pełną dziwnych pomysłów, a przy tym z zasobnym portfelem, który hojnie finansował rozliczne projekty i Unii Afrykańskiej, i Ligi Państw Arabskich. Nie wszyscy go uwielbiali, ale był on tolerowany właśnie ze względu na wkład finansowy. Gdy jednak nadarzyła się okazja, aby się od niego odciąć, być może by zamanifestować coś Zachodowi, Arabowie zrobili to bez wahania. A to przede wszystkim dlatego, że Libia nie należy do Maszreku, czyli serca arabskiego świata i de facto nie ma większego wpływu na kształt instytucji jaką jest Liga Państw Arabskich. Przypadek Syrii jest natomiast zupełnie odmienny – geograficzna bliskość, obawy o rozlanie się protestów na sąsiednie kraje o, nie ukrywajmy, podobnych reżimach politycznych – wszystko to powoduje dość zrozumiałą powściągliwość LPA.

    W ostatnich dwóch tygodniach zaczyna się jednak co nieco zmieniać. Najpierw 7 sierpnia saudyjski monarcha Abdullah dość ostro skrytykował rząd Asada, stwierdzając, że sytuacja w tym kraju jest nie do zaakceptowania dla Arabii Saudyjskiej. Ostatnio (16 sierpnia) do krytyki syryjskiego reżimu przyłączyła się również Jordania, która ustami premiera Bakhita wezwała do natychmiastowego zaprzestania przemocy oraz podjęcia niezbędnych reform.

    Tak więc być może krok po kroku, już niedługo sama Liga Państw Arabskich przemówi jednym głosem w sprawie Syrii, zwłaszcza że sam Human Rights Watch wezwał o to sekretarza generalnego LPA

Comments are closed.