RAFAŁ BILL
W Polsce dzieją się obecnie rzeczy, które będą miały doniosły wpływ na kolejne pokolenia Polaków. I nie, nie mam tu wcale na myśli obchodów związanych z kolejnymi rocznicami, czy to śmierci Jana Pawła II, czy katastrofy smoleńskiej. Polska wraz ze swoimi obywatelami i reprezentującym ją rządem stanęła przed realną groźbą bankructwa finansów publicznych. Trochę jednak szczęścia mamy, bo do poziomu Irlandii, Grecji czy Portugalii daleka jeszcze droga, ale za kilka lat poprzez nieubłagane zasady matematyki, która każe nam postawić minus przy liczbie końcowej, gdy różnicujemy liczbę mniejszą z większą. A tak właśnie wyglądają dzisiejsze polskie finanse – więcej nam “wypada” niż “wpada”.
Szczęśliwym jednak jesteśmy narodem, bo w naszych czasach przyszło nam żyć w społeczeństwie wspaniałych ekonomistów i reformatorów. Rząd postanowił zatem korygować błędy popełnione wiele lat temu i zredukować składkę przekazywaną z naszych pieniędzy do Otwartych Funduszy Emerytalnych o 5% – z 7,3% do 2,3%. W zamian pozwoli OFE inwestować więcej pieniędzy w akcje, zwiększając limit z 40% do 62% w 2020 r. Oczywiście, by wszystkim nam żyło się lepiej.
Jeśli jeszcze ktoś nie zdążył się zapoznać z re-reformą OFE, to film sponsorowany przez Ministerstwo Finansów wyjaśnia wszystko:
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=b9GhlNvXzIk&feature=player_profilepage]
Udało wam się obejrzeć do końca? Gratuluję wytrwałości. Mam nadzieję, że wszelkie wątpliwości zostały rozwiane.
W tym miejscu chciałbym przeprosić czytelnika za przydługi wstęp o polskiej polityce. Jest to przecież blog o sprawach międzynarodowych. Przenieśmy się zatem prędko w inne miejsce Europy.
Jest to kraj, gdzie:
- wypłata emerytury wynosi średnio 80% naszej pensji, a może sięgnąć nawet 96%,
- przechodzi się na wcześniejszą emeryturę nawet poniżej 50 roku życia,
- w ciągu roku beneficjent otrzymuje 14 wypłat emerytury – 12 comiesięcznych i 2 świąteczne,
- najniższe świadczenie emerytalne wynosi 450 euro, a najwyższe ponad 2500 euro,
- poziom emerytur jest rewaloryzowany corocznie o ok. 3-4%,
- 20% naszej składki pochodzi od nas (ok. 13% pracodawca, ok. 7% pracownik), dodatkowe 10% “dorzuca” rząd (oczywiście te pieniądze już nie są od “nas”),
Gdzie zatem jesteśmy?
W słonecznej Helladzie obowiązuje system repartycyjny, czyli o zdefiniowanym świadczeniu. Pokrótce, dostajesz tyle, ile masz dostać, bo ci się należy – i koniec. W Grecji również istnieją 3 filary – pierwszy jest obowiązkowy i jego zasady działania są tożsame z tymi jak ZUS. II filar, na kształt otwartych funduszy pracowniczych są nieobowiązkowe. System emerytalny domykają indywidualne konta emerytalne, ale przecież nikt nie będzie inwestował pieniędzy, gdy państwo zapewnia tak znakomite warunki.
Grecja najwyraźniej nie popełniła “błędu” OFE i nie wprowadziła obowiązkowego II filaru, skąd odpływałyby składki obywateli do bliżej nieokreślonych miejsc. Zgodnie z filmem instruktażowym Ministerstwa Finansów, pieniądze zostają we właściwym obiegu, więc wszyscy żyją (a raczej dożywają) szczęśliwie.
Problem jest jednak “jakiś”. Nie wiem, czy polscy politycy nie oglądają informacji finansowych, ale nie tak dawno temu mieliśmy do czynienia z greckim bailoutem. A system emerytalny ma znaczący wpływ na stan finansów Grecji. Aż 12,5% pieniędzy z budżetu jest wydawanych na świadczenia emerytalne. W 2060 r. przy starzejącym się społeczeństwie wydatki na ten cel miały osiągnąć zawrotny poziom 25%. Z wielkim trudem greckiemu rządowi udało się przeforsować ustawę reformującą w pewien sposób system emerytalny. Jednak zmiany te ograniczyły się przede wszystkim do podniesienia wieku emerytalnego, redukcji dodatkowych 13stek i 14stek, jak również ograniczenia listy ponad 300 zawodów, mających prawo do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę. Dzięki tym zabiegom, w 2060 r. Grecy będą wydawać jedynie 15,5% budżetu na świadczenia emerytalne.
Skoro repartycyjny system emerytalny w postaci ZUSu jest tak znakomity, jak twierdzą to polscy specjaliści do naszych pieniędzy (z Balcerowiczem, Bonim i Rostowskim na czele), to dlaczego nie pójść drogą wytyczoną przez Greków i nie wprowadzić ich modelu emerytalnego? Zdecydowanie będzie żyło nam się lepiej. Tylko w jakiej perspektywie czasowej?