WOJCIECH WIŚNIEWSKI
Ostatnie spotkanie Trójkąta Weimarskiego na szczeblu szefów państw miało miejsce w grudniu 2006 roku. Po blisko 5-letniej przerwie obecny prezydent RP Bronisław Komorowski zdecydował się na próbę wznowienia współpracy w ramach tej grupy.
Do Wilanowa zawitał prezydent Francji Nicolas Sarkozy oraz kanclerz Niemiec Angela Merkel. Sam proces reaktywacji weimarskiej inicjatywy należy ocenić pozytywnie – prowadzi ona do normalizacji oraz ocieplenia stosunków dyplomatycznych z dwoma najważniejszymi „graczami” w Unii Europejskiej, a to w niedalekiej przyszłości, wziąwszy pod uwagę zbliżającą się polską prezydencję w UE (już za 143 dni), może korzystnie wpłynąć na budowanie kompromisu w ramach UE. Należy tylko pamiętać, że wszystko, co ważne w ramach UE, rozstrzyga się na poziomie Rady Europejskiej i RUE, a więc tam, gdzie są rządy krajów członkowskich Unii.
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że poza wymiarem symbolicznym i PR-owskim, tego rodzaju spotkanie nie zaliczy się raczej do znaczących sukcesów polityki zagranicznej RP. Cytując wybitnego francuskiego politologa A. Grossera: „Trójkąt Weimarski nie pojawił się dotąd, jako jednolita siła wobec innego państwa. Czy trzej ministrowie zebrali się kiedyś i ogłosili wspólne stanowisko np. w sprawie Rosji czy państw nadbałtyckich?” Odpowiedź na to pytanie jest oczywista.
Kolejna kwestia to efektywność i cel istnienia tej organizacji – założenia z roku 1991 zostały już dawno spełnione – Polska jest w UE i NATO. Nasuwa się pytanie: co dalej? Wprawdzie rozmowy na temat współpracy militarnej (powstanie do 2013 roku Weimarskiej Grupy Bojowej liczącej 1500 żołnierzy ), szkolenia dyplomatów, współpracy instytutów naukowych oraz telewizji są ważne, ale czy to jest kierunek, jaki powinien obrać Trójkąt Weimarski? A może tak naprawdę współpraca jest możliwa tylko w zakresie tych dziedzin, które nie świadczą o sile i potencjale danego narodu?
Należy pamiętać, że prowadzenie polityki zagranicznej powinno opierać się na realizmie politycznym, nie natomiast na poklepywaniu po ramieniu i prawieniu sobie komplementów, co podczas wczorajszego spotkania mogliśmy obserwować wielokrotnie. Spotkania w ramach Trójkąta winny być instrumentem pozwalającym skutecznie bronić interesów narodowych na forum europejskim, a szczególnie w relacjach z Rosją. Interesującym wątkiem jest tutaj kwestia potencjalnego zaangażowania Rosji w spotkania Trójkąta Weimarskiego (będziemy mieć wówczas do czynienia z Kwadratem Weimarskim?), które spotkało się z aprobatą prezydenta Komorowskiego. Czy będzie to możliwe? Zapewne wkrótce się przekonamy.
Sam fakt spotkania się przywódców dwóch mocarstw europejskich oraz „silnego gracza” z Europy Środkowo-Wschodniej oznacza jedynie powrót do normalności po burzliwym okresie afer kartoflanych i gryp żołądkowych, niemniej jednak na wymierne efekty owej „współpracy” (o ile w ogóle) przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Wojciech Wiśniewski