MATEUSZ POPIOŁEK
1 XII 2009 roku w życie wchodzi Traktat Lizboński (po tym jak Irlandczykom udało się przy drugim podejściu zatwierdzić go w referendum, a prezydenci Kaczyński i Klaus w końcu zdecydowali się złożyć swój szacowny podpis pod treścią dokumentu).
Co to oznacza?
Nie zagłębiając się w dość skomplikowany tekst traktatu (który de facto nigdy nie został opublikowany), a wyciągając z niego sedno:
Polska staje się częścią składową państwa o nazwie Unia Europejska(tak jak New Jersey jest częścią Stanów Zjednoczonych, ze swoim parlamentem, rządem, siłami porządkowymi czy prawodawstwem). Co prawda pozostaje nam jeszcze duża część kompetencji państwowych, niemniej od tej chwili to już nie od nas zależeć będzie dalsze ich przekazywanie w górę do UE. Może dojść do sytuacji, że o naszym kraju zadecyduje większość krajów, członków Unii. Już nie my rządzimy na własnym podwórku.
Wyciągając z tego logiczne wnioski, to już nie naród Polski jest suwerenem (jak zapisane jest w Konstytucji RP). W tekście Konstytucji Europy (Traktacie Lizbońskim) co prawda zastrzeżono możliwość opuszczenia przez państwo wspólnoty. Jednak co nie zostało imho specjalnie nagłośnione, to sama Unia musi wyrazić na to zgodę…
Polska traci swoją suwerenność dokładnie w 20 lat po jej odzyskaniu w 1989. Między wojnami światowymi też mieliśmy 20 lat samorządności.
Czy to już ostatni krok integracji?
Nie. Członkowie Grupy Bilderberg (polecam sprawdzić np. Wikipedię) otwarcie już udzielają wypowiedzi do prasy, że jednolity organizm państwowy w skali Świata jest znacznie lepszym i porządanym rozwiązaniem, niż setki, gdyż eliminuje bezsensowne i niekończące się wojny.
Pewnie. Tylko problem w tym, że wtedy już nie pozostaje gdzie uciec gdy do władzy dorwą się nie te osoby, które chcielibyśmy tam widzieć…
„Za wolną Polskę!”
Mateusz Popiołek