JAKUB GRACA
W amerykańskiej polityce istnieje pojęcie „October surprise”, używane w odniesieniu do niespodziewanych (i niekiedy starannie zaplanowanych przez sztaby wyborcze) wydarzeń, do których dochodzi na przestrzeni ostatnich kilku tygodni przed wyborami. Cztery lata temu wręcz książkową „październikową niespodzianką” był wyciek taśmy „Access Hollywood” z 2005 r., w której Donald Trump w lubieżny sposób chwalił się Billy’emu Bushowi swoimi podbojami miłosnymi.
Tegoroczna „niespodzianka” wychodzi trochę poza schemat – z całą pewnością nie została zaplanowana i nie wydarzyła się w październiku. Ale jej znaczenie polityczne dla Stanów Zjednoczonych może być ogromne i to nawet w perspektywie dekad. 18 września 2020 r. po długiej chorobie zmarła sędzina Sądu Najwyższego USA Ruth B. Ginsburg – do tego dnia najstarsza w 9-osobowym składzie, druga kobieta w historii SCOTUS[1]. Ginsburg została powołana w 1993 r. z nominacji Billa Clintona. Była legendą lewej strony amerykańskiej sceny politycznej, znaną z nieprzejednanej obrony praw mniejszości, ale jednocześnie cieszącą się powszechnym szacunkiem.
Dlaczego to jest tak ważne?
W przeciwieństwie do europejskiego systemu prawa stanowionego, w USA obowiązuje common law, co oznacza, że wyroki sądów są źródłem prawa, a wyrok sądu wyższej instancji jest wiążący dla sądu niższej instancji. To, czy w składzie Sądu Najwyższego przewagę mają sędziowie „konserwatywni”, mianowani przez republikanów czy „liberalni”, mianowani przez demokratów, ma kluczowe znaczenie dla orzecznictwa Sądu – zarówno w teorii, jak i (na ogół) w praktyce. Na ogół, gdyż istnieje wiele przykładów pokazujących, że nawet skład „prawicowy” może podjąć decyzję korzystną dla lewicy i odwrotnie.
Do 18 września przewagę w SN w wysokości 5:4 mieli sędziowie mianowani przez Georga W. Busha (3) oraz Donalda Trumpa (2) przeciwko tym, którzy zostali powołani za rządów Baracka Obamy (2) oraz Billa Clintona (2). Jeśli wakat po sędzinie Ginsburg zostanie wypełniony jeszcze przed wyborami to decyzję podejmie kontrolowany przez republikanów Senat z nominacji republikańskiego prezydenta. Przewaga „konserwatystów” wzrośnie więc do stanu 6:3. Jeśli proces z jakichkolwiek powodów się przedłuży, a republikanie utrzymają po wyborach stan posiadania, to efekt będzie ten sam. Ewentualne zwycięstwo Bidena i przejęcie Senatu przez
demokratów oznaczałoby nadal przewagę „konserwatystów”, ale mniejszą. Jeszcze ciekawsza – i bardziej kontrowersyjna – byłaby sytuacja, w której republikanie przegrywają wybory i obsadzają wakat po Ginsburg w okresie między wyborami a zaprzysiężeniem nowego prezydenta. Wtedy jest 6:3 dla prawicy, ale niesmak pozostaje.
Konstytucja USA nie reguluje liczby sędziów Sądu Najwyższego, czyni to ustawa. Teoretycznie możliwa jest więc sytuacja, w której Senat mianuje z nominacji Trumpa „konserwatywnego” sędziego, uzyskując przewagę 6:3, a po ewentualnej wygranej Bidena i przejęciu Senatu przez demokratów, ci ostatni podejmą próbę poszerzenia składu Sądu. Byłoby to wydarzenie na skalę historyczną, gdyż obecna liczba sędziów została ustalona w 1869 roku. Wiązałoby się to jednak z wieloma kontrowersjami, dlatego należy traktować taki rozwój wydarzeń jako mało prawdopodobną ostateczność.
Nowy front walki politycznej w kampanii
Na kilka dni przed śmiercią, Ginsburg przekazała bliskim swoją ostatnią wolę: życzyłaby sobie, aby opróżniony przez nią urząd został wypełniony dopiero po wyborach prezydenckich. Nie chciała stać się pośmiertnie elementem kampanii wyborczej. Z pewnością cieszyłaby się także, gdyby jej miejsce zajęła osoba o liberalnych poglądach. Tak się jednak najprawdopodobniej nie stanie. Donald Trump już 2 tygodnie temu ogłosił listę swoich kandydatów do Sądu Najwyższego. Ginsburg chorowała od dłuższego czasu; jej odejście okazało się być dla Amerykanów szokiem, jednak kalkulacje polityczne musiały taki scenariusz uwzględniać od miesięcy.
Jak można się było spodziewać, Demokraci i Republikanie od razu stanęli po przeciwnych stronach barykady. Ci pierwsi uznali, że wobec zbliżających się wyborów, należy poczekać, aż wybrany zostanie prezydent oraz wymieniona zostanie 1/3 senatorów i dopiero wtedy mianować nowego sędziego. Republikanie, wręcz przeciwnie, stwierdzili, że skład Sądu należy uzupełnić jak najszybciej, chociażby dlatego, że państwo nie może wejść w okres wyborczy z podzielonym Sądem Najwyższym. Donald Trump nazajutrz po śmierci Ginsburg zapowiedział wskazanie ostatecznego kandydata już w najbliższym tygodniu, a przewodniczący senackiej większości Mitch McConnell nie pozostawił złudzeń, że republikanie przegłosują propozycję prezydenta niezwłocznie.
Ani jednym, ani drugim nie przeszkadza oczywiście fakt, że cztery lata temu, kiedy pod koniec drugiej kadencji Baracka Obamy zmarł sędzia Antonio Scalia, sytuacja była dokładnie odwrotna: demokraci namawiali republikański wówczas Senat do zaakceptowania kandydatury Merricka Garlanda wysuniętej przez Obamę, a republikanie odmówili. W efekcie, nowy sędzia Neil Gorsuch został powołany dopiero po wyborach przez nadal republikański Senat, ale już z nominacji Donalda Trumpa.
Proces powoływania kandydata na sędziego Sądu Najwyższego może jednak potrwać nawet kilka tygodni, dlatego republikanie muszą działać sprawnie. Chodzi przede wszystkim o tzw. public hearings, czyli publiczne wysłuchania – tradycja, która w Polsce nie występuje przy obsadzaniu wysokich stanowisk publicznych. Republikanie mogą mieć też paradoksalnie problem z zebraniem odpowiedniej liczby głosów w Senacie. Posiadają co prawda większość 53:47, jednak nie można wykluczyć, że kilku senatorów zgłosi obiekcje. Do niedawna demokraci mogliby też stosować taktykę nazywaną filibuster (obstrukcja parlamentarna) poprzez stosowanie wszelkich możliwych, mających umocowanie prawne sposobów, aby wydłużyć prace izby. Opcja ta od 2017 r. jest jednak prawnie zabroniona w przypadku prac senackich nad kandydaturami do SN. Mimo to Hillary Clinton wezwała w ostatnich dniach demokratów do wykorzystania wszystkich legalnych środków w celu zablokowania kandydata republikanów.
Sprawa jest oczywiście wyłącznie polityczna i to interes polityczny prawie na pewno przeważy nad argumentami merytorycznymi. Wśród tych ostatnich warto zauważyć zasadną obawę przed wejściem w okres wyborczy z brakiem większości w SN. Podczas wyborów w 2000 r. to Sąd Najwyższy ostatecznie zadecydował, że nie dojdzie do ponownego liczenia głosów na Florydzie, w wyniku czego George W. Bush wygrał różnicą kilkuset głosów. Biorąc pod uwagę realia bieżącego roku – pandemia, rozszerzone głosowanie korespondencyjne, kontrowersje wokół liczenia głosów, które może potrwać nawet kilka tygodni – nie można wykluczyć, że i tym razem SN odegra istotną, a może nawet kluczową rolę w procesie wyborczym.
Nawiasem mówiąc, nominacje sędziowskie to obszar, w którym Donald Trump jest szczególnie aktywny. Do tej pory dwóch jego kandydatów weszło do Sądu Najwyższego, 53 do sądów apelacyjnych oraz 146 do sądów dystryktowych. Dla porównania, na przestrzeni ośmiu lat rządów Baracka Obamy, powołanych zostało 2 sędziów SN, 55 sędziów apelacyjnych oraz 268 sędziów sądów dystryktowych.
Sprawy światopoglądowe
Politico zauważa, że nagła śmierć Ginsburg ma szansę zmobilizować zwolenników obu formacji do bardziej licznego głosowania. Demokratów dlatego, że zajrzy im w oczy widmo Sądu Najwyższego zdominowanego przez „konserwatystów” na dekady. Republikanów dlatego, że ważne są dla nich takie tematy jak ochrona życia poczętego oraz prawo do posiadania broni (to drugie reguluje „mityczna” już druga poprawka, pojawiające się w każdej kampanii). W centrum uwagi znajdują się zatem kwestie światopoglądowe, które jak zawsze wywołują dużo emocji.
Być może starając się uspokoić lewą stronę sceny politycznej lub elektorat kobiecy, Donalda Trump zapowiedział, że następczynią Ginsburg będzie również kobieta: „myślę, że powinna to być kobieta, gdyż po prawdzie wolę kobiety dużo bardziej od mężczyzn”. Nie powinno mu to zaszkodzić w oczach wyborców prawicowych, a potencjalnie może wytrącić jeden argument z rąk lewicy. Co ciekawe, jedną z faworytek jest Barbara Lagoa, która jest Latynoską, co może wzmocnić szanse republikanów wśród tej mniejszości.
Dla Trumpa, który niedawno przeniósł ciężar dyskusji publicznej z pandemii na kryzys rasowy, jest to znakomita okazja, aby tym razem rozniecić spór w obszarze światopoglądowym. Co już z reszta czyni – 2 dni po śmierci Ginsburg zaapelował na Twitterze do wyborców skłaniającej się ku demokratom Wirginii: „WIRGINIA oraz wszyscy inni, dla których ma to znaczenie. Jestem jedynym, co stoi pomiędzy wami a II poprawką. Jeśli otrzymam reelekcję, jest ona w 100% BEZPIECZNA. Jeśli nie, NIE MA JEJ.”
W grze jest również status prawny aborcji. Słynny wyrok Sądu Najwyższego z 1973 r. w sprawie Roe v. Wade uczynił aborcję legalną w Stanach Zjednoczonych co do zasady w każdym przypadku i przez cały okres trwania ciąży. Stany mogą we własnym zakresie jedynie wprowadzić ograniczenia dotyczące drugiego i trzeciego trymestru ciąży. W USA ruch pro-life jest bardzo mocny, a Trump jest pierwszym urzędującym prezydentem, który osobiście wygłosił przemówienie podczas Marszu dla Życia. Od początku kadencji jednoznacznie przedstawia się jako kandydat pro-life. W ostatnich dniach republikanie jeszcze nasilili kampanię na rzecz ochrony życia poczętego. Ostatnie sondaże Gallupa pokazują, że Amerykanie ws. aborcji są podzieleni mniej więcej po połowie. Nieznacznie więcej respondentów popiera opcję pro-choice niż pro-life. Z drugiej strony, nieznacznie więcej jest osób twierdzących, że aborcja jest „moralnie zła” niż osób uważających odwrotnie.
Od Sądu Najwyższego zależy również przyszłość tzw. Obamacare, czyli wprowadzonego za rządów poprzedniego prezydenta systemu ubezpieczeń zdrowotnych, który objął ponad 20 mln nieubezpieczonych wcześniej Amerykanów. Trump od czterech lat stara się uchylić ustawę i zastąpić ją własnym, tańszym projektem – jak do tej pory jednak bezskutecznie. Obamacare ma stanąć na wokandzie Sądu Najwyższego w najbliższych miesiącach.
Podsumowanie
Ruth Ginsburg na przestrzeni ostatnich lat stała się gwiazdą popkultury[2]. Po części za to, że od 2006 r. była jedyną kobietą w składzie orzekającym, częściowo za jej liberalne podejście do spraw światopoglądowych i odważną walkę o swoje ideały, a po części za publicznie wyrażaną niechęć pod adresem Donalda Trumpa. Obecny prezydent nie kryje się z tym, że wyznaje zasadę: „jeśli ktoś we mnie uderza, ja uderzam w niego mocniej”, dlatego 4 lata temu w reakcji na krytykę pod swoim adresem nazwał Ginsburg „popieprzoną” i wezwał ją do złożenia urzędu. To jednak odległa historia, gdyż reakcja Trumpa na jej śmierć była pełna szacunku i bardzo szczera, co można stwierdzić dość łatwo, gdyż dowiedział się o odejściu sędziny od dziennikarzy na lotnisku, po wiecu w Minnesocie.
W dłuższej perspektywie ważniejszy od wpływu na kulturę masową jest jednak wpływ na politykę i prawo. Niektórzy komentatorzy nie wykluczają, że rokowania są przedwczesne i przynajmniej kampania wyborcza nie będzie w dużym stopniu zależeć od debaty nad przyszłością Sądu Najwyższego[3]. Dużo większe jest jednak prawdopodobieństwo, że najbliższe 2-3 dekady mogą być najbardziej konserwatywnym okresem w historii SCOTUS. Jak stwierdza patrzące z perspektywy demokratów Politico: „Linie walki zostały wytyczone, sondaże były stabilne, a potem przyszła wiadomość, której amerykańska lewica bała się od lat.[4]”
[1] SCOTUS – Supreme Court of the United States. W ramach ciekawostki: POTUS – President of the United States, FLOTUS – First Lady of the United States.
[2] Jej inicjały RBG zostały użyte jako tytuł filmu dokumentalnego, a wielu nazywa ją „The Notorious RBG”, co stanowi nawiązanie do zastrzelonego pod koniec lat 90-tych czarnoskórego rapera „The Notorious BIG”. Oprócz tego, poświęcona jej została książka „Notorious RBG: The Life and Times of Ruth Bader Ginsburg”, film fabularny „On the Basis of Sex”, a także kilka epizodycznych ról w filmach oraz programach rozrywkowych. Na rynku pojawiły się koszulki z napisem „I dissent” (zgłaszam zdanie odrębne) , a także m.in. kubki, kolorowanki, kostiumy Halloweenowe i lalki (https://en.wikipedia.org/wiki/Ruth_Bader_Ginsburg, dostęp: 20.09.2020). Po śmierci sędziny, tłumy obywateli zgromadziły się pod budynkiem Sądu Najwyższego (https://www.nytimes.com/2020/09/19/us/politics/rbg-supreme-court-crowd.html, dostęp: 20.09.2020).
[3] “It’s also possible the pick won’t make much of a difference at all. Some Democrats on Friday were betting that voters would still be more concerned about dangers around the pandemic or when schools would reopen.” (https://www.politico.com/news/2020/09/19/how-ginsburgs-death-just-blew-up-the-2020-campaign-418189, dostęp: 20.09.2020).
[4] Ibidem.
Zdjęcia użyte w artykule: Supreme Court of the United States, public domain, Wikimedia Commons