MIKOŁAJ ROGALEWICZ
W ostatnich tygodniach wzrastają napięcia w stosunkach Stanów Zjednoczonych z Chinami. Pod koniec września doszło do niebezpiecznego incydentu na Morzu Południowochińskim z udziałem amerykańskiego i chińskiego niszczyciela. W drugiej połowie września Stany Zjednoczone nałożyły też sankcje na chińską agencję ds. rozwoju technologii militarnych oraz jej szefa Li
Shangfu, w związku z zakupem przez Chiny rosyjskiego uzbrojenia. Nasila się także konflikt handlowy, który w perspektywie długoterminowej będzie szkodliwy dla obu państw. Stosunki amerykańsko-chińskie pogorszyły także wypowiedzi prezydenta USA podczas spotkania Rady Bezpieczeństwa ONZ (wrzesień 2018) oraz wiceprezydenta Pence’a podczas wystąpienia w Washington’s Hudson Institute, w których m.in. oskarżali Chiny o ingerowanie w wybory do Kongresu USA oraz o mieszanie się w amerykańskie sprawy wewnętrzne.
Incydent na Morzu Południowochińskim
30 września doszło do niebezpiecznego incydentu na Morzu Południowochińskim pomiędzy amerykańskim niszczycielem USS „Decatur” typu Arleigh Burke a chińskim niszczycielem „Lanzhou” typu 052C. Okręt chiński zbliżył się na odległość 45 jardów do okrętu amerykańskiego, a kolizji udało się uniknąć tylko dzięki szybkiej reakcji i manewrowi amerykańskiego niszczyciela. Do incydentu doszło w okolicy Gaven Reefs (wyspy Spratly), podczas gdy amerykański okręt przeprowadzał rejs patrolowy FONOP (Freedom of Navigation Operation). Sytuacja była bardzo niebezpieczna, ponieważ do starcia doszło pomiędzy dwoma okrętami klasy AEGIS, a ze względu na to, że oba wykonywały rejs operacyjny, posiadały na swoim pokł
adzie całą jednostkę ogniową.[1] Zdarzenie to było groźne również ze względu na dużą prędkość obu niszczycieli oraz ich bezwładność spowodowaną m.in. stosunkowo dużą wypornością.
Do niebezpiecznego starcia niszczycieli odniosły się obie strony. Rzecznik prasowy amerykańskiej floty Pacyfiku kapitan Charles Brown powiedział, że chiński niszczyciel przeprowadził szereg agresywnych manewrów oraz wysłał ostrzeżenia w stronę USS „Decatur”, aby ten opuścił dany obszar. Zapowiedział też, że siły amerykańskie będą kontynuować operacje lotnicze i morskie wszędzie tam, gdzie pozwala prawo międzynarodowe. Do tego wydarzenia odniósł się także wiceprezydent USA Mike Pence podczas swojego przemówienia w Washington’s Hudson Institute, oskarżając Chiny o niebezpieczne i nierozważne działania.
Bliskie spotkanie obu niszczycieli skomentował także rzecznik prasowy chińskiego ministerstwa obrony Wu Qian. W swoim oświadczeniu powiedział, że Amerykanie stale wysyłają okręty wojskowe w okolice wsyp oraz wód sąsiednich na Morzu Południowochińskim, co poważnie zagraża chińskiej suwerenności oraz bezpieczeństwu. Zapowiedział także, że Chiny będą dalej podejmować wszelkie niezbędne działania, aby zapewnić bezpieczeństwo, pokój oraz stabilność w regionie. Incydent ten jest jednym z przejawów pogarszających się ostatnio stosunków amerykańsko-chińskich. Uwagę w relacjach USA z Chinami zwracają też amerykańskie sankcje związane z zakupem przez Chiny rosyjskiego systemu antyrakietowego S-400 Triumf.
Sankcje amerykańskie na EDD
20 września Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na chińską agencję ds. rozwoju technologii militarnych (Equipment Development Department – EDD) oraz jej szefa Li Shangfu, za ,,zaangażowanie w znaczące transakcje’’ z podmiotem znajdującym się na amerykańskiej czarnej liście. Chodzi o zakup rosyjskich samolotów bojowych SU-35 w 2017 r. oraz systemu antyrakietowego S-400 Triumf w 2018 r. od największego rosyjskiego eksportera broni Rosoboronexport. Sankcje te blokują możliwość ubiegania się o licencję eksportową, zakazują uczestniczenia w amerykańskim systemie finansowym oraz dokonywania transakcji wymiany walutowej pod jurysdykcją USA, a także blokują wszystkie własności oraz udziały w nieruchomościach agencji. Takie same sankcje zostały nałożone na szefa agencji Li Shangfu, który dodatkowo otrzymał zakaz wjazdu na terytorium USA. Sankcje zostały nałożone na podstawie ustawy o przeciwdziałaniu wrogom Ameryki poprzez sankcje (CAATSA) uchwalonej przez Kongres w lipcu 2017 r. w celu zaostrzenia sankcji wobec Rosji, Iranu oraz Korei Północnej. Zgodnie z tą ustawą Stany Zjednoczone mogą nałożyć sankcje na każdego, kto zawiera znaczące transakcje z poszczególnymi podmiotami gospodarczymi lub indywidualnymi osobami, znajdującymi się na amerykańskiej czarnej liście – CAATSA section 231 List of Specified Persons (LSP), a rosyjski eksporter broni Rosoboronexport znajduję się na LSP od samego początku, czyli od 27 października 2017 r.
Nałożenie sankcji przez USA na EDD spotkało się ze zdecydowaną reakcją strony chińskiej. Amerykański ambasador w Pekinie Terry Branstad został wezwany przez chiński MSZ na rozmowę, podczas której Chińczycy potępili sankcje nałożone przez USA. Chińczycy skrócili też wizytę Shena Jinlonga – dowódcy chińskiej Marynarki Wojennej – w USA, gdzie przebywał na konferencji. Dodatkowo rzecznik prasowy chińskiego MSZ Geng Shuang powiedział, że Chiny prowadzą z Rosją zwyczajną współpracę mającą na celu zapewnienie spokoju oraz stabilności w regionie, co nie jest sprzeczne z prawem międzynarodowym. Zapowiedział też, że Chiny będę kontynuowały strategiczną współpracę z Rosją, nawet w większym zakresie. Dodał również, że oczekują one wycofania sankcji nałożonych na EDD przez USA. Nałożenie sankcji skomentował też rzecznik prasowy chińskiego ministerstwa obrony Wu Qian, który uznał, że sankcje te są jaskrawym naruszeniem zasad w stosunkach międzynarodowych oraz czystym przejawem hegemonizmu USA.
W drugiej połowie września sekretarz stanu Mike Pompeo podjął decyzję o dodaniu na LSP trzydziestu trzech podmiotów. Wśród nich znajdują się 3 podmioty gospodarcze oraz 30 indywidualnych osób, w tym osoby podejrzane o ingerowanie w wybory prezydenckie w USA – wskazane przez Roberta Muellera – specjalnego prokuratora do nadzorowania federalnego śledztwa w sprawie zarzutów o ingerencję Rosji w wybory prezydenckie w USA w 2016 r. Na LSP trafił m.in. Igor Korobov, naczelnik Głównego Zarządu Wywiadowczego (GRU) oraz 3 firmy obronne Rosji, m.in. PMC Wagner i Oboronlogistika, OOO.
Amerykańskie sankcje na EDD świadczą o zaostrzeniu kursu w polityce USA wobec Chin. Obecnie Stany Zjednoczone widzą w Chinach najgroźniejszego przeciwnika, który zagraża ich dominującej pozycji na arenie międzynarodowej. W ostatnich latach pozycja Chin znacznie wzrosła, głównie dzięki szybkiemu rozwojowi gospodarczemu. Według prognoz, w kolejnych latach chińska gospodarka prześcignie gospodarkę amerykańską.
Zagrożenie ze strony Chin podkreśla ostatni raport Pentagonu (z 4 października 2018 r.), który uwzględnia ponad 300 zagrożeń mogących negatywnie wpłynąć na dostawy kluczowych materiałów i komponentów dla amerykańskich sił zbrojnych. Autorzy raportu zwracają szczególną uwagę na Chiny, uznając je za znaczące zagrożenie dla amerykańskich dostaw materiałów i technologii, uważanych za strategiczne i kluczowe dla bezpieczeństwa narodowego USA. Pentagon podkreśla też, że Chiny dominują w globalnych dostawach istotnych i rzadkich minerałów, stosowanych przez USA w celach militarnych.
Zagrożeniem dla Chin jest natomiast protekcjonistyczna polityka handlowa Donalda Trumpa, która w perspektywie długoterminowej może doprowadzić do spadku chińskiego eksportu oraz zmniejszenia tempa wzrostu gospodarczego. W ostatnich tygodniach pojawiły się nawet oskarżenia ze strony prezydenta Trumpa, że Chiny ingerują w wybory do Kongresu, ponieważ nie chcą, aby to on był prezydentem.
Czy Chinom zależy na tym, aby Demokraci wygrali wybory środka kadencji do Kongresu?
6 listopada odbędą się wybory środka prezydenckiej kadencji do Kongresu (midterm elections). Amerykanie wybiorą całą Izbę Reprezentantów (435 kongresmanów) oraz 1/3 Senatu (35 senatorów). Wybory te zwyczajowo uznawane są jako test popularności urzędującego prezydenta oraz ocena kondycji gospodarczej państwa. Według sondaży to Demokraci mają większą szansę na przejęcie Izby Reprezentantów, a Republikanie na zachowanie większości w Senacie.
Na wrześniowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa OZN, które poświęcone było nieproliferacji broni jądrowej, prezydent USA oskarżył Chiny o ingerowanie w wybory do Kongresu USA. Uznał, że Chiny nie chcą, aby był to on był prezydentem, ponieważ jako pierwszy odważył się rzucić im wyzwanie w stosunkach handlowych. Szereg oskarżeń wobec Chin wysunął także wiceprezydent USA Mike Pence podczas wystąpienia w Washington’s Hudson Institute. Oskarżył on Chiny o wrogie działania mające zaszkodzić Donaldowi Trumpowi przed nadchodzącymi wyborami, stwierdzając, że Chiny mieszają się w amerykańskie sprawy wewnętrzne. Ponadto oskarżył Chiny o rozmieszczenie przeciwlotniczych pocisków balistycznych na sztucznych wyspach na Morzu Południowochińskim, podkreślając, że Chiny obiecały nie dokonywać militaryzacji tych wysp.
Zwycięstwo Demokratów w wyborach do Izby Reprezentantów będzie wiązało się z pewnymi konsekwencjami dla polityki Donalda Trumpa. Przede wszystkim Demokraci będą przewodniczyć komisji spraw zagranicznych, służb mundurowych, czy wywiadu, co pozwoli im na kontrolę planów Białego Domu w tym zakresie.
Można zatem spodziewać się zaostrzenia kursu wobec Rosji poprzez eskalację sankcji oraz wobec Arabii Saudyjskiej w związku z zamordowaniem saudyjskiego dziennikarza w Turcji. Może też dojść do rewizji polityki wobec Iranu. Mało prawdopodobne, aby Demokratom udało się cofnąć decyzję Trumpa o zerwaniu porozumienia z 2015 r., ale może się im udać zablokować kolejne sankcje. Co jednak kluczowe dla relacji z Chinami, Demokraci będą mogli zwiększyć presję na prezydenta, aby ten dążył do wypracowania porozumienia handlowego z ChRL. Osiągnięcie takiego porozumienia byłoby korzystne dla obu państw.
Konflikt handlowy – czy możliwe jest zawarcie porozumienia handlowego i ocieplenie relacji?
W ostatnich tygodniach nasilił się konflikt handlowy pomiędzy USA a Chinami. 24 września zaczęły obowiązywać nowe amerykańskie cła w wysokości 10 proc. nałożone na import dóbr chińskich o wartości 200 mld dol. Na początku 2019 r. wysokość ceł ma wzrosnąć do 25 proc. Warto przypomnieć, że latem tego roku USA nałożyły dwukrotnie cła na dobra chińskie o łącznej wartości 50 mld USD, co oznacza, że wartość dóbr chińskich objętych cłami wynosi obecnie 250 mld dol. Najnowsze cła amerykańskie spotkały się z odpowiedzią chińskich władz w postaci ceł na import dóbr amerykańskich o wartości 60 mld dol.
Konflikt handlowy może zostać złagodzony pod koniec listopada, gdy dojdzie do spotkania Donalda Trumpa z Xi Jinpingiem na szczycie G20 w Buenos Aires. Prezydenci USA i Chin będą rozmawiali o stosunkach handlowych, a także o wypracowaniu porozumienia handlowego, które mogłoby złagodzić konflikt celny. Na początku listopada Bloomberg podał informację, że Donald Trump poprosił swoich współpracowników o opracowanie projektu potencjalnego porozumienia z Chinami. Decyzja o rozpoczęciu prac nad porozumieniem handlowym była natomiast poprzedzona rozmową telefoniczną Donalda Trumpa z Xi Jinpingiem.
Władze obu państw zdają sobie sprawę, że przedłużająca się wojna handlowa jest w dłuższej perspektywie niekorzystna dla obu stron, dlatego zawarcie porozumienia handlowego oraz złagodzenie konfliktu celnego leży zarówno w interesie USA, jak i Chin. Brak porozumienia może jednak skutkować kolejną transzą ceł oraz eskalacją konfliktu handlowego. Donald Trump zagroził, że jeśli nie dojdzie do porozumienia, nałoży kolejne taryfy celne na import towarów chińskich o wartości 267 mld dol., co oznaczałoby objęcie cłami całego import z Chin, który aktualnie wynosi ponad 500 mld dol.
Długoterminowym celem protekcjonistycznej polityki Donalda Tumpa jest znoszenie barier na rynkach światowych, a tym samym uzyskanie korzystnych warunków dla amerykańskich firm i wzmacnianie ochrony ich własności intelektualnej. Poprzez nakładanie ceł na towary sprowadzane z Chin, Donald Trump chce doprowadzić do większego otwarcia chińskiego rynku oraz do zmniejszenia deficytu handlowego. Strategia ta jest jednak ryzykowna, ponieważ amerykańskie cła mają także negatywne konsekwencja dla gospodarki USA. Przede wszystkim prowadzą do wzrostu cen surowców i produktów sprowadzanych z Chin. Spotykają się też z cłami odwetowymi ze strony Państwa Środka, na których tracą przede wszystkim farmerzy (np. producenci soi, którzy tracą chiński rynek na rzecz eksporterów z Ameryki Płd). Długoterminowe negatywne skutki dla amerykańskiej gospodarki wynikają też z obniżenia konkurencyjności rodzimych firm i wiążą się z poważnymi problemami strukturalnymi m.in. ograniczaniem inwestycji i zatrudnienia oraz przenoszeniem produkcji za granicę.
Przedłużająca się wojna handlowa negatywnie wpływa także na gospodarkę chińską, przede wszystkim prowadząc do osłabienia chińskiego eksportu. Chińska gospodarka opiera się obecnie głównie na eksporcie i inwestycjach. Chiny są aktualnie największym globalnym eksporterem (2,26 bln dol. w 2017 r.), a USA są dla nich największym rynkiem eksportowym. W 2017 r. wartości chińskiego eksportu do USA wyniosła 506 mld dol. Spadek eksportu może zatem spowodować pogorszenie kondycji chińskich firm oraz wzrost bezrobocia, co miałoby negatywny wpływ na tempo wzrostu gospodarczego. Mogłoby także sprawić, że część firm podjęłaby decyzję o przeniesieniu produkcji poza Chiny. Pogorszenie stanu gospodarki może oznaczać spadek poziomu życia co grozi strajkami i zagraża stabilności wewnętrznej. Wypracowanie porozumienia handlowego oraz złagodzenie konfliktu celnego leży zatem w interesie obu państw.
[1] W przypadku okrętów tej klasy były to rakiety manewrujące, przeciwlotnicze i przeciwokrętowe, rakietotorpedy i torpedy oraz amunicja artyleryjska
Photo licence : FLICKR, Daniel Lobo, CC BY 2.0
Mikołaj Rogalewicz – student I roku Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim, aktywnie zaangażowany w działalność Koła Spraw Zagranicznych ISM UW, w ramach którego m.in. pisze noty na mikrobloga. Działa w Demagogu, w którym zajmuje się fact-checkingiem i pisaniem analiz dotyczących wypowiedzi polityków. Zainteresowania związane ze sprawami międzynarodowymi: sytuacja polityczna związana z bronią jądrową, sytuacja polityczna na Bliskim Wschodzie i polityka zagraniczna USA.