Europa Europa Zachodnia Społeczeństwo Wybory

Czy Francja ugnie się przed populizmem? Wybory prezydenckie 2017

MARTA MAKOWSKA

Za niecałe trzy miesiące Francuzi wybiorą nowego prezydenta V Republiki. Tegoroczny wyścig o najważniejsze stanowisko polityczne w kraju jest wyjątkowo ciekawy: w starciu z populistyczną kandydatką Frontu Narodowego, Marine Le Pen, która wiedzie prym w sondażach, szanse ma trzech mężczyzn: Emmanuel Macron (lider założonej przez siebie w zeszłym roku partii En Marche!), François Fillon (kandydat Partii Republikańskiej, który pokonał w prawyborach m.in. byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego) oraz Benoît Hamon (który w zaskakującym stylu wygrał styczniowe prawybory w partii socjalistycznej, zdobywając przewagę nad Manuelem Valls’em – kandydatem wspieranym przez urzędującego prezydenta F. Hollande’a). Kampanie wszystkich pretendentów do prezydentury dopiero nabierają tempa i trudno przesądzić, kto ostatecznie wejdzie do drugiej tury.

Front Narodowy – widmo populistycznych rządów

Marine Le Pen, która od 6 lat przewodzi Frontowi Narodowemu (fr. Front National), w wyborach prezydenckich w 2012 roku zdobyła blisko 18% poparcia w pierwszej turze głosowania zajmując trzecie miejsce wśród wszystkich kandydatów. W kolejnych latach jej partia odniosła sukces w wyborach do Parlamentu Europejskiego (w 2014 roku zajęła pierwsze miejsce spośród wszystkich francuskich ugrupowań zdobywając blisko 25%) oraz w wyborach regionalnych (w 2015 roku zarówno w pierwszej, jak i w drugiej turze wyborów uzyskała około 27% wszystkich głosów).

Od wielu miesięcy Madame Le Pen jest niekwestionowaną liderką sondaży I tury kwietniowych wyborów prezydenckich, które dają jej od 22 do 30% poparcia. Jej program koncentruje się wokół imigracji (którą Le Pen chce znacząco ograniczyć), walki z niekorzystnymi skutkami globalizacji oraz odwrocie od międzynarodowego zaangażowania politycznego Francji. Krytycy Le Pen podkreślają związki Frontu Narodowego z rosyjskimi oligarchami, jednak dla skonsolidowanego elektoratu wyborczego partii te oskarżenia nie stanowią poważnego problemu. Le Pen jest typowym politykiem populistycznym: w swoim programie proponuje obywatelom proste rozwiązania skomplikowanych problemów i wskazuje „winnych”, którzy uniemożliwiają wprowadzanie niezbędnych zmian. Jej receptą na nierówności społeczno-gospodarcze jest znaczące ograniczenie imigracji do Francji, wyjście ze strefy Euro, walka z zagranicznym kapitałem i protekcjonizm ekonomiczny. Oskarża Unię Europejską o ingerencję w suwerenność państw narodowych i nie wyklucza przeprowadzenia referendum nt. członkostwa na wzór Wielkiej Brytanii. Popularność Frontu Narodowego jest wypadkową procesów globalizacji, w tym licznych kryzysów, które dotknęły Europę i cały Zachód na przestrzeni ostatnich lat.

Obecne sondaże wskazują niemal pewne wejście Marine Le Pen do drugiej tury wyborów, jednocześnie zwiastując jej przegraną z każdym z potencjalnych kontrkandydatów.

Zaskakujący bieg wydarzeń na lewicy

Kandydat partii Socjaldemokratycznej miał nie stanowić większego zagrożenia dla  Le Pen, dopóki nie został nim mało znany szerszej opinii publicznej, Benoît Hamon, były minister edukacji w rządzie Hollande’a. Hamon pokonał w prawyborach partyjnych Manuela Valls’a proponując odważny program lewicowy, uchodzący w kręgach mainstreamowych polityków socjaldemokratycznych za radykalny. Jego głównymi postulatami są wprowadzenie dochodu minimalnego dla każdego obywatela oraz zmniejszenie tygodniowego wymiaru pracy, który już obecnie we Francji jest na jednym z niższych poziomów w Europie. Społeczne postulaty stanowią alternatywną odpowiedź skierowaną do „wykluczonych” z procesu globalizacji, dlatego mówi się, że mają szansę odebrać część głosów liderce Frontu Narodowego. Jednocześnie Hamon nie boi się odważnych deklaracji dotyczących kryzysu uchodźczego, odpowiadając na poglądy wrażliwych społecznie wyborców lewicy, którzy z niepokojem obserwowali powściągliwą w tym zakresie politykę prezydenta Hollande’a. Głównym wyzwaniem dla Hamona pozostaje jednak jego przynależność partyjna – nie wiadomo bowiem do jakiego stopnia potencjalny elektorat jest skłonny uwierzyć w hasła wielkiej zmiany na skostniałej lewicy. Zwłaszcza, że część partyjnych koleżanek i kolegów Hamona o poglądach bardziej centrowych nie szczędziła w ostatnim czasie krytyki pod adresem progresywnego kandydata. Dodatkowo, kandydat Partii Socjalistycznej ma jeszcze jednego rywala z lewej strony sceny politycznej – Jean-Luca Mélenchona, który liczy obecnie na poparcie rzędu 10-12% w pierwszej turze wyborów.

Partia typu „all in”

Partia En Marche założona w kwietniu zeszłego roku przez młodego bankiera Emmanuela Macrona – byłego członka socjalistycznego rządu M. Valls’a, sytuuje się w politycznym centrum. Macron sam siebie określa jako socjal-liberała lub socjaldemokratę oferując wyborcom program czerpiący z dwóch stron politycznego spektrum. Ma szansę odebrać w I turze część głosów zarówno François’owi Fillonowi, jak i Hamonowi. Popierają go młodzi liberałowie i osoby, które straciły wiarę w dwie główne polityczne siły Francji. Krytycy Macrona zarzucają mu polityczną hipokryzję zestawiając jego hasła krytyki establishmentu z jego własnym życiorysem. Macron jest bowiem bankierem, typowym przedstawicielem francuskiej elity.

Populizm, siła tradycji, czy nowe otwarcie?

Wydarzenia ostatniego miesiąca: prawybory w partii socjalistycznej oraz skandal z udziałem żony kandydata Partii Republikańskiej, Penelope Fillon otworzyły nowy rozdział w wyścigu o prezydencki fotel. Pod koniec zeszłego roku wydawało się, że to właśnie kandydat Republikanów, Fillon zmierzy się z Marine Le Pen w drugiej turze pokonując ją ostatecznie z co najmniej 10cio procentową przewagą głosów. Dziś jednak eksperci nie mają pewności, czy przedstawiciel partii Sarkozy’ego w ogóle przejdzie do II tury.

Popularność zyskuje inny polityczny scenariusz: starcie Emmanuela Macrona z Madame Le Pen. Le Pen prowadzi obecnie najskuteczniejszą kampanię wyborczą w mediach internetowych, co może oznaczać, że w czasach nazywanych przez niektórych ekspertów epoką post-prawdy, ma ona największe szanse na sukces, również w drugiej turze. Jak pokazują bowiem wyniki zeszłorocznego referendum w sprawie Brexitu w Wielkiej Brytanii oraz zwycięstwo wyborcze Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych, internetowe kampanie populistów „wygrywają serca i umysły” wyborców przekładając się na realne głosy. Bezradność tradycyjnych polityków wobec tych rywali polega przede wszystkim na nieumiejętności wzbudzania emocji i dostarczania odpowiedzi na podstawowe problemy wyborców wynikające ze strachu, poczucia wykluczenia, zagrożenia i niezrozumienia. Co więcej, siła internetowego przekazu wymyka się do pewnego stopnia badaniom sondażowym. To może oznaczać, że szanse Le Pen w drugiej turze są mocno niedoszacowane.

Macron ogłosił start w wyborach dopiero w listopadzie zeszłego roku, a już teraz stanowi poważne zagrożenie zarówno dla Marine Le Pen, jak i François’a Fillona. Jeżeli zdoła przekonać tę część społeczeństwa, która nie identyfikuje się ani z Partią Republikańską, ani z socjalistami (ale też pozostaje nieprzekonana, czy wręcz zniechęcona politycznym programem Frontu Narodowego) do udziału w wyborach, ma spore szanse zostać najmłodszym w dziejach prezydentem Republiki Francuskiej.

Skuteczna kampania Macrona najprawdopodobniej odbierze część głosów Benoît’owi Hamonowi. Chodzi zwłaszcza o tych wyborców, którzy są „tradycyjnymi” socjalistami (w rozumieniu przedstawicieli politycznego establishmentu, który żył dobrze z dotychczasowymi przywódcami Partii Socjalistycznej) i progresywny program byłego ministra edukacji mocno ich zaskoczył.

Zarówno zwycięstwo Macrona, jak i Le Pen stanowiłoby potwierdzenie dla pogłębiającego się kryzysu tradycyjnych (w rozumieniu okresu powojennego) systemów partyjnych w Europie. Nie ma jednak wątpliwości, że Macron jest kandydatem, którego zwycięstwo polityczny establishment (zarówno we Francji, jak i w całej Unii) przyjmie z dużo większą sympatią (i ulgą) niż jego rywalkę z Frontu Narodowego.


 Photos source : Twitter, @MLP_officiel, @EmmanuelMacron


Marta Makowska – doktorantka na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW. Magister politologii Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Przez ponad trzy lata działaczka Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ. Stypendystka programu Erasmus w Instytucie Nauk Politycznych w Paryżu (Sciences Po Paris). Absolwentka studiów podyplomowych „Akademia Menedżerów III Sektora” z zakresu zarządzania NGO w Collegium Civitas w Warszawie. Obszary zainteresowań: Bliski Wschód i Afryka Północna, Unia Europejska, Turcja, Francja, wybrane aspekty filozofii XX wieku. kontakt: marta.makowska(at)centruminicjatyw.org


Przeczytaj też :

B. Marcinkowska, Francja: (Nie)straszna nam prawica

B. Marcinkowska, Francja: ostatni plebiscyt popularności przed wyborami prezydenckimi

M. Makowska, Europa i islam – czyli o zderzeniu ze skomplikowaną rzeczywistością

B. Marcinkowska, Francja – już wiemy kto powalczy w II turze wyborów

B. Marcinkowska, Francja : wybory prezydenckie 2012 – kandydaci

B. Marcinkowska, Francja: Wybory prezydenckie 2012 – Sondaże