Afryka Asian Programme Bezpieczeństwo Bliski Wschód Egyptian testimonies Społeczeństwo

Egipt – kolejna odsłona rewolucji

ARTUR MALANTOWICZ, Program Azjatycki

EgiptWieczór 3 lipca 2013 roku. Po kilku dniach masowych demonstracji na ulicach egipskich miast, po wygaśnięciu 48-godzinnego ultimatum postawionego prezydentowi Mursiemu przez egipską armię, po konsultacjach z przedstawicielami opozycji i przywódcami religijnymi (muzułmańskimi i chrześcijańskimi), zapada decyzja. O 19.00 czasu polskiego minister obrony i zarazem dowódca sił zbrojnych Egiptu, generał Abdel Fattah Al-Sisi ogłasza w publicznej telewizji: Prezydent Muhammad Mursi zostaje odsunięty od władzy, zatwierdzona w grudniowym referendum konstytucja zostaje tymczasowo zawieszona, a urząd prezydenta ad interim do czasu przeprowadzenia nowych wyborów będzie sprawował Prezes Najwyższego Sądu Konstytucyjnego – Adli Mansour.

2013-06-30T124715Z_1_CBRE95T0ZIW00_RTROPTP_2_EGYPT-PROTESTSEgipska rewolucja w swej kolejnej odsłonie została okrzyknięta najbardziej masowym wydarzeniem politycznym w historii świata. Szacuje się, że w samym Kairze na ulice wyszło 5-7 milionów ludzi (czyli blisko 1/3 mieszkańców miasta), a protestujący byli też obecni w innych częściach kraju. Co wywołało masowy zryw egipskiego społeczeństwa? Dlaczego po niespełna roku od objęcia władzy przez Muhammada Mursiego Egipcjanie postanowili „zrezygnować” z jego przywództwa, wykrzykując donośnym głosem „irhal, irhal!” – „wynoś się!”?

Niemal od samego początku Bractwo Muzułmańskie było postrzegane jako instytucja, która zawłaszczyła egipską rewolucję, a objęcie przez nią władzy – na drodze kolejno wygrywanych wyborów (parlamentarnych, prezydenckich, referendum konstytucyjne) – coraz intensywniej polaryzowało egipską scenę społeczną i polityczną. Trafnie zauważa Nathan Brown, że Bractwo nie miało łatwo, ponieważ, pomimo zwycięstw w wyborach, wielu ważnych aktorów państwowych nie uznało ich zwierzchności, a opozycja była zjednoczona tylko w jednym aspekcie – odsunięcia Bractwa od władzy. Z drugiej strony natomiast, Mursi i Bractwo Muzułmańskie popełniło wszelkie możliwe błędy. Brown wylicza m.in.: zbyt szybkie sięgnięcie po władzę, zniechęcenie potencjalnych sprzymierzeńców, ignorowanie rosnącego niezadowolenia społecznego, koncentrowanie się na konsolidacji władzy, używanie pustej retoryki czy gróźb wobec przeciwników politycznych, nieradzenie sobie z narastającymi problemami gospodarczymi.

li-egypt-tahrir-620-ap20076Wydaje się, że powyższe elementy nie przeważyłyby szali – klasyfikując się w ramach znanego nam nadużywania kredytu zaufania społecznego – gdyby nie fakt ataku Braci Muzułmanów na egipską tożsamość, kulturę i sposób życia, czyli aspekty często pomijane w naszej percepcji wydarzeń toczących się w Egipcie. Słusznie zwraca na nie uwagę egipski aktywista Wael Nawara, stwierdzając, że Egipcjanie nie mogli dłużej biernie przyglądać się działaniom Bractwa, wpisujących się w proces „Akhwwana” („braternizacji”) Egiptu. Miały one na celu szerzenie ich ultrakonserwatywnej ideologii, m.in. w sferze kultury czy edukacji (np. restrykcje dotyczący wolności wyznania i wolności słowa w nowej konstytucji, zmiana programu nauczania w szkołach, usunięcie krytycznych wobec Bractwa rozdziałów z podręczników historii, planowany zakaz uprawiania sztuki ulicznej czy baletu). Ideologii, która „nie uznaje konceptu państwa narodowego i wzywa do ustanowienia monolitycznego narodu muzułmańskiego bez granic”, i która była przez wielu uznana za zagrożenie dla ich własnej państwowości. Wreszcie Mursi był postrzegany jako osoba posłuszna Bractwu znacznie bardziej aniżeli prezydent służący swojemu państwu i narodowi, przykładem czego była m.in. jego polityka kadrowa czy organizowane przezeń wiece poparcia.

W tej właśnie atmosferze na przełomie kwietnia i maja br. narodził się Ruch Tamarod (Bunt), który, zbierając podpisy Egipcjan pod petycją domagającą się odsunięcia od władzy Mursiego oraz zwołania wcześniejszych wyborów prezydenckich, chciał pokazać skalę niezadowolenia społecznego z rządów Bractwa. W ciągu 2 miesięcy Tamarod zebrał ponad 22 miliony podpisów pod swoim wnioskiem, a z jego inicjatywy zaplanowane zostały także masowe demonstracje w pierwszą rocznicę przejęcia władzy przez prezydenta Mursiego, czyli 30 czerwca br.

APTOPIXMideastEgypt092819--525x350Gdy 30 czerwca na ulice wyszło kilkanaście milionów ludzi, a prezydent był nieugięty wobec ich żądań, egipska armia zdecydowała o interwencji i 1 lipca wystosowała ultimatum do Prezydenta Mursiego. Wojskowi postawili warunek spełnienia postulatów (zresztą bliżej nieokreślonych, poza ustąpieniem ze stanowiska) protestującej ludności, grożąc, że w przeciwnym razie  wprowadzą własną „mapę drogową” dla Egiptu. Decyzja ta z jednej strony spotkała się z pozytywnym przyjęciem wśród demonstrantów, z drugiej jednak – doprowadziła do jeszcze większej niepewności o przyszłość Egiptu. Bractwo Muzułmańskie wezwało swoich zwolenników do wyjścia na ulice, jednoznacznie określając decyzję armii jako zamach stanu.

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=ypWQ7Y0N8po]

Odpowiedź nadeszła 2 lipca w późnych godzinach wieczornych. Pomimo ultimatum, Mursi w swym przemówieniu do narodu trwającym blisko 45 minut nie zmienił stanowiska. Apelował do społeczeństwa o spokój, a do armii o nieingerowanie w politykę, jednocześnie podkreślając, że jest prawowitym przywódcą wybranym w demokratycznych wyborach, który może być usunięty ze stanowiska jedynie w drodze kolejnych wyborów. Mursi wypowiedział też dość klarowne w przekazie słowa: „jeśli ceną ochrony legitymizacji władzy jest moja krew, to jestem gotowy poświęcić ją dla stabilności i bezpieczeństwa tego kraju”. Na marginesie, słowo „legitymizacja” padło w przemówieniu prezydenta 56 razy.

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=X6vs8b6t3JE]

Przemówienie Mursiego dolało jedynie oliwy do ognia, przez wielu będąc postrzegane bardziej jako orędzie do jego zwolenników, niż do egipskiego społeczeństwa. Zdaniem niektórych komentatorów Muhammad Mursi wydawał się być nieco oderwany od rzeczywistości, a to wywołało jeszcze większe niezadowolenie społeczne. W tej sytuacji wszyscy oczekiwali momentu zakończenia ultimatum (środa, 3 lipca, 16:30 czasu polskiego) oraz reakcji wojska. Ta nadeszła nieco spóźniona.

W obecności przedstawicieli opozycji (Mohamed ElBaradei) oraz przywódców religijnych (Wielki Imam Uniwersytetu Al-Azhar Ahmed al-Tayyeb i partiarcha Kościoła Koptyjskiego Teodor II), generał Al-Sisi ogłosił całemu światu decyzję o odsunięciu od władzy Mursiego oraz przedstawił wspominaną wcześniej „mapę drogową”.

„Wojsko nie było w stanie nie widzieć i nie słyszeć tłumów domagających się narodowej roli armii, nie roli politycznej, jako że armia nieustannie podtrzymuje, że nie będzie angażować się w działalność polityczną. (…) Były nadzieje na narodowy konsensus, który wyznaczyłby przyszłą mapę drogową i wskazał poziomy zaufania i stabilności, które wypełniłyby społeczne oczekiwania. Ale prezydenckie wystąpienie z ostatniej nocy, przed zakończeniem 48-godzinnego ultimatum, nie wypełniło w stopniu satysfakcjonującym żądań mas, co zobligowało armię do spotkania z przywódcami narodowymi, politycznymi i młodzieżowymi.”

Mapa drogowa generała Al-Sisi obejmuje:

  • tymczasowe zawieszenie konstytucji,
  • ustanowienie prezesa Najwyższego Sądu Konstytucyjnego Adli Mansoura tymczasowym prezydentem Egiptu,
  • rozpisanie wcześniejszych wyborów prezydenckich,
  • nadanie tymczasowemu prezydentowi uprawnień do wydawania konstytucyjnych dekretów w trakcie okresu przejściowego,
  • utworzenie rządu złożonego z osób wykwalifikowanych o ogólnokrajowym autorytecie z pełnymi uprawnieniami w okresie przejściowym,
  • utworzenie komisji eksperckiej do rewizji zawieszonej konstytucji,
  • wezwanie sądu konstytucyjnego do wydania prawa wyborczego do parlamentu oraz rozpisanie nowych wyborów parlamentarnych
  • ogłoszenia kodu etycznego mediów, który ma zagwarantować wolność mediów etc.

Już dzisiaj, 4 lipca, zaprzysiężony został Adli Mansour, sędzia, który został prezesem Najwyższego Sądu Konstytucyjnego dosłownie przed kilkoma dniami z nominacji prezydenta Mursiego. Osoba publicznie mało znana, ale uznawana za niezależną i cenioną za swą ekspertyzę. Będzie on musiał zmierzyć się z niezwykle poważnymi wyzwaniami, przed którymi stoi dzisiejszy Egipt.

Nade wszystko, okres przejściowy musi zapewnić inkluzywność wszystkich ugrupowań politycznych i społecznych, włączając w to Bractwo Muzułmańskie i jego zwolenników. Nie zapominajmy,  że Bractwo nadal cieszy się w Egipcie sporym poparciem, są oni też legitymizowanym elementem egipskiej tkanki politycznej – ich głos musi być brany pod uwagę. Co więcej, szeroko dyskutowana wolność słowa i wolność mediów (o  łamanie których było oskarżane Bractwo Muzułmańskie) nie może być wyłączona w stosunku do mediów czy instytucji o wyraźnych poglądach pro-braterskich. Niestety, wczorajsza decyzja o zamknięciu proreżimowych stacji telewizyjnych i radiowych oraz areszcie dla czołowych polityków Bractwa pozostaje niezrozumiała. Jeżeli nowe władze nie stworzą warunków sprzyjających pojednaniu narodowemu, narastająca w ostatnich tygodniach polaryzacja społeczna może doprowadzić do implozji struktur państwowych.

Co więcej, jak słusznie zauważa Patrycja Sasnal z PISM, wraz z odsunięciem od władzy Mursiego nie zniknęły problemy gospodarcze, społeczne i polityczne Egiptu. Nowy rząd, najprawdopodobniej o charakterze technokratycznym, będzie musiał podjąć bardzo radykalne – a tym samym niepopularne – reformy gospodarcze.

Konsekwentnie, wydarzenia w Egipcie mają też reperkusje regionalne, jako że islamiści w chwili obecnej rządzą (lub do rządzenia zmierzają) w kilku państwach Bliskiego Wschodu. Doświadczenia Braci Muzułmanów z Egiptu dowodzą, że samo przejęcie władzy to nie wszystko, ponieważ wiąże się ono także z przejęciem odpowiedzialności za państwo, a to już łatwym zadaniem nie jest. Sasnal stwierdza, że „zgodnie z przewidywaniami islamiści nie podołali temu zadaniu, ani w zakresie wyprowadzenia państwa z kryzysu gospodarczego (odpływ inwestycji, zmniejszenie rezerw walutowych, wzrost bezrobocia i zadłużenia), ani w odczuciu społecznym (brak bezpieczeństwa, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości).”

Ostatnie dni dowiodły po raz kolejny, że w efekcie ogromnej mobilizacji oraz przy wsparciu okoliczności (w tym przypadku armii), społeczeństwo jest w stanie obalić władzę, która utraciła zaufanie społeczne. Kwestią wątpliwą pozostaje sposób, w jaki się to dokonało. Egipska opozycja przekonuje, że poparcie armii było tylko konsekwencją i kulminacją społecznego nieposłuszeństwa, nie ma więc mowy o zamachu stanu dokonanego przez małą grupkę aktywistów. Unia Europejska i Stany Zjednoczone jeszcze nie wypowiedziały się w tej sprawie, ale dla analityków sprawa wydaje się oczywista – w Egipcie dokonał się zamach stanu. Najtragiczniejszy w całej sytuacji jest fakt, że odbije się to na raczkującej jeszcze egipskiej demokracji.


Artur Malantowicz – Ekspert CIM ds. Bliskiego Wschodu & Koordynator Programu Azjatyckiego CIM  pracownik Uniwersytetu Warszawskiego oraz doktorant na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW. Absolwent Instytutu Stosunków Międzynarodowych (2011) oraz Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW (2011), studiował także na University of Kent w Canterbury (Wielka Brytania, 2008-09) oraz na Uniwersytecie Jordańskim (Jordania, 2012-13). Odbywał staże m.in. w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP (2011) oraz w Delegacji UE w Ammanie (2013). Obszary zainteresowań: stosunki międzynarodowe oraz wybrane zagadnienia bezpieczeństwa regionalnego na Bliskim Wschodzie (konflikt izraelsko-arabski, proces pokojowy, problem uchodźctwa palestyńskiego), polityka zagraniczna państw arabskich, Jordania (historia, ustrój polityczny, polityka zagraniczna oraz proces demokratyzacji), polityka mocarstw wobec Bliskiego Wschodu.


Przeczytaj też:

5 Responses

Comments are closed.