Asian Programme Azja Azja Wschodnia Bezpieczeństwo Bezpieczeństwo międzynarodowe Program Amerykański

Przemysł zbrojeniowy w Chinach – czy Stany Zjednoczone mają się czego obawiać?

zrodlo- grafiki googleKAMIL ŁUKASZ MAZUREK, Program Amerykański

Styczeń 2011 roku: po raz pierwszy świat obiegają zdjęcia prototypu chińskiego myśliwca piątej generacji J-20. Ponad półtora roku później, we wrześniu 2012 roku na chińskich stronach wojskowych pojawiają się fotografie kolejnego prototypu samolotu piątej generacji – J-31, będącego aktualnie w fazie testów. W międzyczasie z chińskich stoczni dobiegają informacje o konstruowaniu pierwszego, budowanego w całości przez Chińską Republikę Ludową (ChRL) lotniskowca, a nowoczesne niszczyciele typu 052C Luyang II oraz 052D Luynag III wchodzą do masowej produkcji. Te i wiele innych przykładów z ostatnich lat wskazują, że Chiny dokonały prawdziwego skoku technologicznego w dziedzinie produkcji uzbrojenia, lub – by określić tę nową jakość w tamtejszej historycznej nomenklaturze – „Wielkiego Skoku Naprzód”.  

Pytanie, które ciśnie się jednak na usta brzmi: czy aby na pewno przemysłowy potencjał obronny Państwa Środka jest na tyle nowoczesny, aby już teraz konkurować z najlepszymi tego świata (przemysłami Stanów Zjednoczonych, Rosji i Europy Zachodniej)? Czy aby na pewno owe wielkie chińskie programy zbrojeniowe są w stanie sprostać wymogom w ewentualnym starciu z konstrukcjami zachodnimi, a w szerszej perspektywie, czy Chińska Armia Ludowa-Wyzwoleńcza (ChAL-W) jest w stanie zagrozić militarnej dominacji Stanów Zjednoczonych w regionie Azji i Pacyfiku? Aby móc choćby spróbować odpowiedzieć na te pytania warto przyjrzeć się historycznej i obecnej chińskiej obronnej bazie technologiczno-przemysłowej oraz jej konstrukcjom.

Chiński przemysł zbrojeniowy wczoraj i dziś

Historycznie rzecz ujmując przemysł zbrojeniowy w Chinach przeżywał zarówno swoje złote chwile, jak i doświadczał zapomnienia ze strony decydentów politycznych tego państwa. Czasy przed Deng Xiaopingiem były dla niego z jednej strony okresem rozkwitu (ze względu na „wojowniczy” charakter państwa, przemysłowy potencjał obronny stał na uprzywilejowanej pozycji w stosunku do pozostałych sektorów gospodarki), z drugiej jednak cechował się poważnym niedorozwojem technologicznym i organizacyjnym, a jego wyroby sprowadzały się do słabej jakości kopii produktów radzieckich. Wraz z nastaniem czterech reform Denga sektor ten, mimo że nadal istotny z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, przesunął się na drugi, jeżeli nie trzeci plan z perspektywy wagi dla modernizacji ChRL. Lata 80. i 90. opiewały w liczne próby reform tego segmentu gospodarki, jednak poza pewnymi kosmetycznymi zmianami nadal składał się z setek zakładów produkcyjnych, będących pod nadzorem kilku ministerstw. Głównymi cechami charakterystycznymi większości chińskiego przemysłu zbrojeniowego w owym czasie były: skrajne zbiurokratyzowanie, nieefektywność, nierentowność, niska innowacyjność, a także kompletna niekonkurencyjność w skali globu.

Pierwsza poważna reforma nastąpiła w roku 1998, kiedy to postanowiono przekształcić ministerstwa w skupiające w sobie dziesiątki przedsiębiorstw wielkie konglomeraty przemysłowe. Przykładami powstałych w owym czasie molochów przemysłowych są: China Aerospace Science and Technology Corporation (CASC), China Aerospace Science and Industry Corporation (CASIC), China State Shipbuilding Corporation (CSSC), China Shipbuilding Industry Corporation (CSIC), China Aviation Industry Corporation I i II (AVIC I oraz AVIC II), czy też China Electronic Systems Engineering Corporation (CASEC). W skład każdego z konglomeratów wchodzą dziesiątki dużych, średnich i małych przedsiębiorstw oraz ośrodki badawczo-rozwojowe. Każdy z nich zatrudnia co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób  (a większość z nich ponad 100 tys. pracowników). Zmianom przyświecały cztery główne zasady: konkurencyjności, ewaluacji, nadzoru, a także zachęcania, które co do zasady miały spowodować wzrost innowacyjności sektora, zmniejszenie marnotrawstwa i nakładania się na siebie produkcji, a także wprowadzenie rywalizacji pomiędzy przedsiębiorstwami w Chinach i konkurencyjności w skali świata.

Ogólnie rzecz biorąc, struktura i organizacja przemysłu zbrojeniowego Chin stworzona pod koniec lat 90. utrzymuje się do dzisiaj i, jak wskazują wymienione w pierwszym akapicie przykłady produkowanych systemów, spełnia pokładane w niej nadzieje. Dzięki lawinowemu wzrostowi wydatków zbrojeniowych (w tym na zakup nowego uzbrojenia i prace badawczo-rozwojowe), „nowy” przemysłowy potencjał obronny ChRL był w stanie w krótkim czasie wydźwignąć się z marazmu i zacofania oraz zaoferować szereg nowoczesnych rozwiązań dla chińskich sił zbrojnych.

Cienie przemysłowego potencjału obronnego Chin

Pomimo niewątpliwych sukcesów ze strony przemysłu obronnego Państwa Środka (zarówno w sensie organizacyjnym, technologicznym, jak i konstrukcyjnym), w dalszym ciągu istnieje cała paleta problemów, z którymi ten sektor gospodarki musi się zmagać. Wysuwającą się na pierwszy plan sprawą pozostaje problem zbiurokratyzowania istniejących holdingów i przedsiębiorstw. Należy wszak pamiętać, że pochodzą one w prostej linii z wcześniej istniejących ministerstw i zakładów im podległych, przez co znaczna liczba osób tam zatrudnionych to nie specjaliści od zarządzania, a zwykli biurokraci autorytarnego państwa, mający swoje posady najczęściej z tytułu koneksji rodzinno-towarzyskich. Z ogólną „kulturą” pracy związany jest także problem korupcji w sektorze obronnym. Ze względu na jego silne upolitycznienie jest on wyjątkowo podatny na tego rodzaju patologie, co w i tak wysoce skorumpowanych Chinach musi powodować gigantyczne straty publicznych pieniędzy.

Kolejną sprawą, tym razem już istniejącą w obiegu oficjalnym, jest cel istnienia przemysłu zbrojeniowego. W Chinach, tak jak i w innych państwach, obok produkcji na cele obronne, służy on utrzymywaniu licznych miejsc pracy. W przeciwieństwie jednak do jego odpowiedników np. na Zachodnie, skala tego zjawiska jest w ChRL niespotykanie wielka. Co gorsze, literalnie setki tysięcy miejsc pracy istnieje w zupełnie nieinnowacyjnych i niekonkurencyjnych przedsiębiorstwach, egzystujących tylko dla podtrzymania zatrudnienia tej rzeszy osób. Co więcej, również wspomniana konkurencyjność sektora pozostawia wiele do życzenia i sama w sobie jest problemem. Pomimo istnienia zasady konkurencji pomiędzy holdingami i firmami, w rzeczywistości jest ona raczej iluzoryczna, a innowacyjność wynika nie z zasad rynkowych, lecz z wartkiego strumienia publicznych pieniędzy oraz silnych nacisków ze strony władz na to, by tworzyć nowoczesne konstrukcje. W sytuacji braku któregokolwiek z wymienionych bodźców szybko może się okazać, że innowacje, wynikające w normalnych warunkach rynkowych z konkurencji, są jedynie sztucznie napędzanym tworem, nie do utrzymania w dłuższej perspektywie.

Przechodząc do produktów należy zauważyć, że obecna „moda” na zachwycanie się nowoczesnymi chińskimi konstrukcjami wynika w głównej mierze z dwóch, wzajemnie nakręcających się zjawisk:

  • nieustającej propagandy ze strony władz i ChAL-W odnośnie osiągnięcia skoku technologicznego oraz podgrzewających atmosferę kontrolowanych przecieków na temat najnowocześniejszych konstrukcji;
  • ciągłego bicia na alarm środowisk „jastrzębi” w innych państwach, szczególnie zaś w Stanach Zjednoczonych, co wytwarza klimat narastającego zagrożenia.

Obie aktywności powodują z kolei wzrost niepewności w regionie, a także napędzają już i tak od lat wyraźnie zarysowujący się wyścig zbrojeń. Jeśli chodzi o sytuację bezpieczeństwa Azji i Pacyfiku sam jestem daleki od idyllicznych wizji neoliberałów i pacyfistów, mówiących o niezwykle silnych, gospodarczych podwalinach pokoju w tym regionie, jednak w mojej opinii także pełne obaw opinie realistów nie mają pokrycia w rzeczywistości.

Podstawowym problemem z najnowocześniejszymi systemami produkowanymi przez chiński przemysł zbrojeniowy jest to, że po pierwsze są one najczęściej w fazie testów prototypów. A biorąc pod uwagę, ile czasu mija od momentu wzbicia się w powietrze pierwszego samolotu do chwili rozpoczęcia seryjnej produkcji, możemy spokojnie założyć, że jeszcze przez co najmniej dziesięc lat Chiny nie będą miały samolotu mogącego z powodzeniem konkurować z obecnymi i już sprawdzonymi konstrukcjami zachodnimi. Po drugie – i ta uwaga tyczy się niemal wszystkich nowych systemów będących na wyposażeniu ChAL-W – żadna z tych konstrukcji (lotniczych, morskich, czy lądowych, wyjątkiem pozostają natomiast siły rakietowe) nie została przetestowana w sposób wystarczający, a już tym bardziej w warunkach bojowych, przez co nie do ocenienia jest, czy są one skuteczne. Nowocześnie wyglądające chińskie niszczyciele i fregaty rzeczywiście robią wrażenie, pytanie jednak, czy są one wyposażone w porównywalne do zachodnich podsystemy, tak naprawdę stanowiące o sile danej konstrukcji. Tajemnice, jakie spowijają chińskie programy zbrojeniowe, nie pozwalają na rzeczywistą ocenę skuteczności nowego sprzętu i tym samym warto zastanowić się nad tezą o „nowoczesnych konstrukcjach” na pokaz.

Drugą i chyba nie mniej istotną kwestią pozostaje to, iż w dalszym ciągu gros chińskiego przemysłu obronnego produkuje znaczne ilości przestarzałego sprzętu. Istnieje co prawda szereg wysp doskonałości, wytwarzających m.in. wspomniane nowoczesne konstrukcje, jednak w porównaniu z setkami przestarzałych zakładów są one nadal w zdecydowanej mniejszości. Co więcej, nawet te oazy nowoczesnych technologii w wielu miejscach ustępują (brakiem know-how w kluczowych technologiach) swoim zachodnim odpowiednikom, czego przykładami są problemy ze skonstruowaniem nowoczesnych silników do samolotów i śmigłowców, a także wyraźnie słabsza jakość produktów elektronicznych takich gigantów jak Huawei czy Datang w porównaniu z innowacjami Cisco czy Ericssona.

Po trzecie wreszcie, nowoczesne systemy nie stanowią dominującej części uzbrojenia wykorzystywanego przez chińskie siły zbrojne. Standardowymi i rozpowszechnionymi jednostkami nadal pozostają czołgi Typu 59, myśliwce Shenyang J-8 oraz Chengdu J-7, niszczyciele typu Luda, czy okręty podwodne klasy Ming – wszystkie będące reliktami biorąc pod uwagę standardy armii zachodnich. Proces modernizacji sił zbrojnych trwa i nabiera tempa (przykładowo, obecnie chińskie stocznie są w stanie produkować więcej i bardziej zróżnicowane systemy morskie niż ich japońskie, koreańskie, czy zachodnioeuropejskie odpowiedniki), jednak wymiana archaicznych konstrukcji potrwa jeszcze wiele lat (być może dekad). I to przy optymistycznym założeniu, że ChRL będą się nadal błyskawicznie rozwijać, a budżet obronny stale rosnąć.

Nowe supermocarstwo?

Biorąc zatem pod uwagę powyższe konstatacje – czy Stany Zjednoczone rzeczywiście mają się czego obawiać? Odpowiedź na to pytanie brzmi: istnieje znaczna szansa, że tak, jednak wyłącznie w dłuższej perspektywie czasu. Pomimo wymienionych problemów, niedociągnięć i niejasności nie należy się oszukiwać – Chiny szybko i wytrwale modernizują przestarzałe uzbrojenie, a ich przemysłowy potencjał obronny nabiera cech zbliżonych do tego, z czym mamy do czynienia na Zachodzie. Pomimo zapóźnień w przypadku wielu technologii (sięgających 10, 20, a czasem i 30 lat) owa przyspieszona modernizacja pozostaje faktem i ponad wszelką wątpliwość należy ją brać pod uwagę w kalkulacjach dotyczących przyszłej strategii działania w regionie Azji i Pacyfiku.

Jednocześnie, bicie piany ze strony niektórych ośrodków politycznych i eksperckich w państwach regionu i na Zachodzie zbliżone jest bardziej do paniki, aniżeli rzeczywistej analizy sytuacji. Wciąż istniejące problemy chińskiej zbrojeniówki nie znikną jak za dotknięciem magicznej różdżki tylko dlatego, że partyjna góra sobie tego życzy. Nowoczesne systemy, wciąż zbyt nieliczne, aby stanowić realną siłę, wyglądają w sposób groźny, jednak czy rzeczywiście są w stanie stanowić przeciwwagę dla sprawdzonych konstrukcji amerykańskich? Na razie nie ma na to żadnych dowodów (są jedynie poszlaki), a nawet jeżeli tak właśnie jest, to miną dekady zanim wejdą do powszechnego wykorzystania. Co więcej, całość modernizacji chińskiego przemysłu obronnego i sił zbrojnych zależy od dynamicznego rozwoju gospodarczego Państwa Środka. Obecne przewidywania, choć nadal optymistyczne, są już znacznie gorsze od tych, które były tworzone jeszcze w połowie pierwszej dekady XXI wieku. Jeżeli zatem wśród decydentów politycznych w Stanach Zjednoczonych powinny pojawić się obawy, co do niezwykłej wydajności chińskiego przemysłu obronnego i efektywności ich sił zbrojnych, to wyłącznie w perspektywie co najmniej dwudziestu lat, gdyż obecne fakty nie wskazują na potrzebę jakiejś natychmiastowej reakcji, pokroju wpadnięcia w kolejną spiralę zbrojeń.


Przeczytaj też:

4 Responses

Comments are closed.