BARBARA MARCINKOWSKA
Na Korsyce od wielu lat FLNC (Front de libération nationale Corse) prowadzi działania mające na celu zastraszenie francuskich władz i manifestowanie prawa wyspy do autonomii. W maju bieżącego roku doszło do kolejnej serii zamachów na budynki państwowe oraz prywatne rezydencje Francuzów “kontynentalnych” i obcokrajowców.
Na początku maja doszło do tzw. “błękitnej nocy” (nuit bleue), podczas której dokonano około dziewiętnastu zamachów na letnie rezydencje Francuzów i Włochów. Zgodnie z polityką prowadzoną przez FLNC, za cel wybrano budynki niezamieszkane (w danym momencie), także straty okazały się być jedynie materialnymi – bez ofiar śmiertelnych.
W artykułach opisujących zdarzenie podkreśla się, że bojownicy Frontu często uprzedzają rodowitych mieszkańców wyspy o planowanych zamachach w celu uniknięcia ofiar. Takie postępowanie pozwala na sympatyzowanie z działaczami FLNC, którzy stawiają siebie w świetle “humanitarnych obrońców wolności”, a nie groźnych terrorystów. Z drugiej strony, zapewnia im o wiele mniejszy rozgłos, na czym zwykle takim ugrupowaniom zależy.
Wybór budynków poszkodowanych w trakcie “błękitnej nocy” był nieprzypadkowy. Były to letnie rezydencje obcokrajowców (głównie Włochów) i Francuzów pochodzących spoza Korsyki. Jednym z naczelnych haseł FLNC jest bowiem walka ze spekulacjami na rynku nieruchomości. Według Frontu, z powodu nagminnego budowania letnich rezydencji przez bogatych ludzi spoza wyspy (nazywanych “obcymi”), ceny mieszkań gwałtownie rosną, co uniemożliwia rodowitym Korsykanom osiedlanie się w rodzinnych stronach. W tym wypadku, “walka o ziemię” nabiera realnego znaczenia.
Początkowo ugrupowanie nie przyznawało się do tych ataków, brakowało też wyraźnych śladów czy “podpisów” pozostawionych na miejscu zamachów, jednak w czerwcowym wydaniu magazynu Corsica opublikowano oficjalny apel, w którym ugrupowanie bierze na siebie odpowiedzialność za wydarzenia tzw. “błękitnej nocy”.
W dokumencie tym znaleźć można kilka postulatów, którymi FLNC motywuje swoje działania. Poza wspomnianym już przeciwdziałaniu wzrostu cen mieszkań, warto wspomnieć chociażby walkę z mafią, zlikwidowanie specjalnych ponadregionalnych grup policji i walkę z “wybiórczą sprawiedliwością”, której uosobieniem (wg Frontu) jest antyterrorystyczna jednostka policji i sposoby prowadzenia przez nią dochodzeń.
Data zamachów nie została wybrana przypadkowo. 11 maja – tuż po wyborach prezydenckich, przed sezonem turystycznym i przed wyborami parlamentarnymi. Doskonała okazja, żeby “przekazać wiadomość” władzom i światu – bez konieczności powodowania ofiar śmiertelnych. Wydaje się, że jednym z głównych celów jest podniesienie kwestii korsykańskiej na forum polityki wewnętrznej Francji. W pewnym stopniu ten rezultat został już osiągnięty. Obecny prezydent podczas kampanii wyborczej odnosił się do problemu wyspy oraz obiecał ratyfikację karty języków mniejszości.*
—————————————-
* Polecam analizę Europejskiej Karty Języków Regionalnych lub Mniejszościowych autorstwa Rafała Billa
Ciekawe, nie zdawałam sobie sprawy, że takie rzeczy na Korsyce się dzieją!
[…] nas francuskie dzienniki w zeszłym tygodniu. O tym, że Francja ma problem z niewielką Korsyką pisałam już kilka miesięcy temu. Czy coś się od tego czasu zmieniło, skoro temat powraca do francuskich gazet? Wydaje się, że […]
[…] B. Marcinkowska, Niespokojna Korsyka… […]
[…] B. Marcinkowska, Niespokojna Korsyka… […]
[…] B. Marcinkowska, Niespokojna Korsyka… […]