Afryka Bezpieczeństwo międzynarodowe Dyplomacja Europa UE

Sudan, Sudan Południowy, UE i MY

ANITA SĘK

W ostatnich dniach sytuacja w obozie uchodźców w Unity State, Sudan Południowy, dramatycznie się pogarsza. Masy ludności napływają z sąsiadującego sudańskiego Kordofanu Południowego, rządzonego przez poszukiwanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny Ahmeda Haruna. W obliczu trwających walk między SAF (North Sudanese Army) i SPML-North (bojówki Ludowego Ruchu Wyzwolenia Sudanu, sympatyzującego z Południem), A. Harun ostrzegł, że nie jest w stanie zapewnić ochrony Sudańczykom Południowym, de facto skazując ich na wygnanie.*

Sekretarz Generalny ONZ w specjalnym liście prosi Unię Europejską o wsparcie dwóch misji Narodów Zjednoczonych: w Sudanie Południowym (UNMISS) oraz w Abyei (UNISFA) – bogatym w ropę regionie między Sudanem a Sudanem Pd., oczekującym na referendum ad. przynależności państwowej. Zagwarantowanie pomocy humanitarnej oraz bezpieczeństwa w obozach uchodźców musi mieć miejsce natychmiast.

Źródło: bbc.co.uk
Źródło: bbc.co.uk

Na szczęście nie jest to opis prawdziwych wydarzeń, lecz scenariusz tygodniowej gry symulacyjnej EU Response to Security Threats, jednego z obowiązkowych przedmiotów słuchaczy „EU International Relations and Diplomacy” w Kolegium Europejskim w Brugii. Nie trzeba nikogo przekonywać, że doświadczenie zdobyte podczas realnego negocjowania pół-fikcyjnego (bowiem wiele faktów, jak odkrywaliśmy zaskoczeni w trakcie gry, było zgodnych z rzeczywistością, włącznie z nieprzewidzianymi wydarzeniami w trakcie, jak np. embargo Iranu na dostawy ropy do sześciu krajów europejskich!) zaangażowania UE i poszczególnych państw członkowskich w misję z zakresu Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony, jest nie do zastąpienia nie tylko dla przyszłych dyplomatów, ale i urzędników instytucji europejskich czy administracji publicznej w ogóle. A że osobiście nigdy nie brałam udziału w żadnych MUNach i MEUach, niech będzie to mój manifest skierowany i do młodszych, i do starszych: bierzcie udział, moi drodzy, bo to mnóstwo i nauki i zabawy jednocześnie!

Nasze role poznaliśmy już dwa tygodnie wcześniej, sam scenariusz gry jednak dopiero pierwszego jej dnia. Nie otrzymaliśmy, w przeciwieństwie do aranżowanych modeli, instrukcji co i jak negocjować – wypracowanie naszych narodowych bądź europejskich pozycji oraz strategii było częścią pracy badawczej. Wśród nas byli przedstawiciele Komisji Europejskiej, Rady, Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, Wysoka Przedstawiciel/Wice-Przewodnicząca KE, ministrowie państw członkowskich oraz ich ambasadorowie i zastępcy zasiadający w Komitecie Politycznym i Bezpieczeństwa (PSC – Political and Security Committee). Mnie przypadło ministerialnie reprezentować Królestwo Niderlandów razem z kolegami z Francji i Argentyny.

Delegacja niderlandzka
Delegacja Królestwa Niderlandów

Pierwsze trzy dni to burzliwe formalne obrady w PSC oraz kuluarowe stresujące negocjacje nieformalne, gdzie ambicje sięgały zenitu, forma czasem przesłaniała treść, i gdzie emocje nierzadko brały górę, jak np. wtedy, gdy kolega “minister Czech” ofukał innego kolegę “o randze ambasadora”, że nie będzie z nim rozmawiał, bo ten jest przecież ‘tylko’ ambasadorem; albo, gdy powodowany swym absurdalnie wyolbrzymionym ego “minister Węgier” właściwie dyrygował całymi rozmowami przekrzykując swym donośnym głosem całą resztę, w tym niedopuszczając do wypowiedzi “minister Danii”, kraju, który sprawuje wszak prezydencję w Radzie UE, o samej “Wysokiej Przedstawiciel” nawet nie wspominając; albo gdy rywalizacja między Francją a Wielką Brytanią stawała się tak nieznośna, że wszyscy z ulgą przyjmowali inicjatywę ze strony Niemiec, Hiszpanii, Włoch i Beneluksu. Tak więc rzeczywiście można było czasem mieć wrażenie, że niektórzy biorą grę tak serio, iż zapominają, że mają do czynienia ze swoimi kolegami – zwykłe „hello” na początek dnia stało się czymś rzadko spotykanym i bynajmniej nie na miejscu ‘w wielkim świecie dyplomacji’. Wszyscy witali się tylko „dzień dobry, pani minister”, „dzień dobry, panie ambasadorze”… Także relacje wewnątrz ekip były zróżnicowane, w mojej np. pojawił się problem komunikacji – moi ambasadorowie nie zalewali mnie ogromem informacji, kwitując krótko “nie było nic ciekawego” lub “jest po naszemu” i tyle (złoci chłopcy, nie chcieli mnie męczyć;), ale przez co często o podejmowanych decyzjach musiałam wywiadywać się przypadkiem u innych, jak wtedy, gdy wyrzuciłam “minister Belgii”, że nie podzieliła się ze mną swoja inicjatywą, po czym usłyszałam, że poinformowała mojego ambasadora, a ten widocznie zapomniał przekazać…

Na obiadach i kolacjach, na kawie, na korytarzach, w bibliotece, w drodze do pokojów – negocjacje w garniturach trwały wszędzie i non-stop, z przerwą na parę godzin snu, choć nie jestem pewna, czy drużyna ESDZ spała w ogóle… Pamiętam, że jeszcze leżąc w łóżku o 2 w nocy sprawdzałam, czy są jakieś nowe ustalenia, jakieś nowe ‘drafty’ do przeczytania i skomentowania na świetnie utworzonym na potrzeby gry serwerze internetowym comcentre.eu imitującym wewnętrzny system UE, dowiadując się, że “dziennikarz Financial Times” skrytykował państwa UE za przygotowywanie kosztownej akcji w dobie kryzysu i na gwałt pisząc odpowiedź do własnego społeczeństwa (po holendersku, rzecz jasna ;).

Trzeba przyznać, sytuacja była niezwykle napięta, ale i… po pierwszych frustracjach, całkiem fascynująca. Świat pasjonujących negocjacji pochłonął nas z czasem całkowicie, a my czerpaliśmy z niego ogromną przyjemność i satysfakcję.

Nieformalne spotkanie ministrów spraw zagranicznych

Kulminacja wydarzenia miała miejsce w czwartek, gdy to przewieziono nas do Brukseli. W budynku Rady Europejskiej spotkali się ‘ministrowie’ by sfinalizować negocjacje i uchwalić Konkluzje oraz niezbędne decyzje. W atmosferze skandalu (!), gdy oto minister UK zarządził przerwę by „porozmawiać na osobności z Francją”, tj. za plecami innych państw, w tym tych również zasiadających w RB ONZ jako członkowie niestali, dowiedzieliśmy się o zielonym świetle od Rosji i Chin ws. militarnej operacji wymuszania pokoju w Sudanie Pd. „KAIROS”, na którą zgodę wyraził wcześniej sam prezydent kraju. Ciężar operacji wzięły na siebie Francja, w odwodzie miały pomagać UK i… maleńka Słowenia (sic!:). Wsparcie lotnicze należało do European Air Transport Command z siedzibą w Eindhoven (Holandia), której jak najmniejszy udział (z powodu kryzysu i ostatnich zmian na wewnętrznej scenie politycznej) był ostro negocjowany przez moją ekipę. Porozumieliśmy się także ad. organizacji zakrojonej na szeroką skalę cywilnej misji reformującej system bezpieczeństwa (policja, wojsko) Sudanu Pd. EUSEC, a Komisja przeznaczyła specjalne środki na natychmiastową, wzmożoną pomoc humanitarną i rozwojową w regionie.

Ostatni dzień gry to konferencja prasowa oraz feedback od nieukrywających zadowolenia prowadzących zajęcia. Ach, to poczucie, że misja została spełniona i oto my/UE/ będziemy zbawiać świat – bezcenne! A wiedza, jak przebiegają w praktyce mechanizmy negocjacyjne i jak się zachowują ludzie, których wydaje Ci się że znasz albo nawet nie znasz w ogóle – nie do zastąpienia. Emocje, uśmiechy, ukradkowe spojrzenia, adrenalina, motylki w brzuchu, sekretne sygnały, rozmowy prowadzone szeptem, nerwy, oczekiwanie, napięcie, niepewność, obrażanie, krzyki i dramatyczne przemowy, odmowy i zmowy… Niewątpliwie, po tym tygodniu jestem przekonana, że negocjujący pozostają ze sobą w ścisłym i intymnym związku niczym kochankowie. Wszak jak miłość, negocjacje też są sztuką, sztuką instyntku, sztuką do opanowania.

Różnica między naszymi negocjacjami a prawdziwą odpowiedzą UE na kryzys? Nas oceniano za proces i trochę tylko za wynik, a w polityce międzynarodowej to efekt działania bierze się pod lupę, a nie samo działanie tudzież biurokratyczny proces dochodzenia do działania… Mamy tego oczywiście świadomość. Ale i tak ta symulacja to kolejne niezastąpione doświadczenie College of Europe…

Ministrowie w Radzie, Bruksela
Ministrowie w Radzie, Bruksela