BARBARA MARCINKOWSKA
Kto z nas nie pamięta długich i poważnych uroczystości szkolnych z okazji Dnia Niepodległości czy Święta Konstytucji 3 maja? Odświętne stroje, recytacja wzniosłych poematów i śpiew patriotycznych piosenek. Tak zostaliśmy wychowani, w myśl patriotyzmu doniosłego, wielkiego. A jak wygląda miłość do ojczyzny w wykonaniu dzisiejszej młodzieży? Również tej, wychowanej na trzecio-majowych apelach? Otóż mamy do czynienia z patriotyzmem nowego gatunku, z patriotyzmem „fejsbukowym”.
Patriotyzm to postawa, którą szczególnie chętnie prezentujemy podczas ważnych dla naszego kraju wydarzeń. Nie inaczej było 10 kwietnia 2010 roku, gdy w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem zginęli polscy urzędnicy, wojskowi i oficjele, wraz z parą prezydencką. Wydarzenie tragiczne i traumatyczne dla znacznej części społeczeństwa, jeśli nie dla wszystkich Polaków. Każdy przeżywał te chwile na swój sposób, wielu okazywało swe uczucia – w tym zarówno smutek, jak i miłość do ojczyzny – poprzez wywieszanie flag, gromadzenie się na licznych mszach żałobnych czy składanie kwiatów i zniczy pod Pałacem Prezydenckim. Wtedy jednak dał się też zauważyć inny rodzaj demonstrowania patriotyzmu, a mianowicie podkreślanie swojej polskości za pomocą serwisów społecznościowych.
Możliwe, że fenomen ten istniał już wcześniej, ja natomiast dostrzegłam go tego pamiętnego dnia 10 kwietnia 2010 roku. Zaczęło się niewinnie, poprzez przesyłanie sobie przez znajomych artykułów z różnych gazet z innych państw, w których wyrażano współczucie dla Polski. Takie wzajemne linkowanie uruchomiło kolejne etapy. Na ścianach internautów pojawiały się wirtualne znicze [*], a zdjęcia profilowe zastępowane były przez czarne obrazki – na znak żałoby narodowej lub opatrywane polską flagą – na znak, że mimo iż dotknęło nas takie nieszczęście, dumni jesteśmy z tego, że jesteśmy Polakami.
W ciągu roku, ten patriotyczno-fejsbukowy ‘biznes’ szybko się rozwijał, co mogliśmy obserwować przy różnych narodowych świętach. Flagi przy zdjęciach pojawiały się zarówno z okazji dnia 11 listopada, jak i przy wyborach prezydenckich [czerwiec-lipiec 2010], czy z okazji rozpoczęcia polskiej prezydencji [lipiec 2011], by wreszcie – w ostatnich dniach – objawić się w formie powstańczej kotwicy.
Warto zauważyć, że nie jest to zjawisko wyłącznie polskie. Facebook stworzył specjalną aplikację, w której dostępne są „buttony” z różnych krajów, z różnych okazji. Znaczek z jedną z wielu wariacji na temat „flaga norweska + żałoba” można było doczepić sobie do zdjęcia po zamachach Oslo. Inicjatywa piękna, gdyż dzięki niej mogliśmy okazać nasze współczucie znajomym Norwegom, czy po prostu zademonstrować, że wydarzenia te nie są nam obojętne. Mnie osobiście zatrważa jednak fakt, że profesjonalne nakładki dostępne były praktycznie w chwilę po doniesieniach prasowych o zamachach. Przejaw globalizacji? Zapewne.
I tak, z jednej strony cieszę się, że wciąż znajdujemy nowe sposoby by okazywać nasz patriotyzm, by podkreślać, że identyfikujemy się ze swoją ojczyzną, że łączymy się w smutnych lub ważnych momentach z resztą społeczeństwa. Jest to bardzo istotne, zwłaszcza teraz, gdy mobilność społeczna jest coraz większa, gdy coraz więcej Polaków wyjeżdża za granicę nie w celach turystycznych czy szukając pracy sezonowej, ale po prostu by tam osiąść na stałe lub przynajmniej na kilka lat. Każdy przejaw szacunku i miłości do kraju, z którego się wywodzą, jest cenny. Z drugiej jednak strony, „patriotyzm fejsbukowy” niesie za sobą poważne niebezpieczeństwo. Bo czy każdy z nas zastanowi się co niesie za sobą treść takiego „buttona”? Czy jest to tylko bezmyślne powtarzanie działań innych, ot tak na zasadzie „lubię to” ? Bo w patriotyzmie, drodzy Fejsbukowcy, chodzi nie tylko o to by go pokazywać, ale przede wszystkim o to, by go odczuwać.
Nie wiedziałem, że już powstało określenie na to zjawisko, które istotnie staje się coraz widoczniejsze. Jednocześnie wydaje mi się, że Polacy są szczególnym narodem, który uwielbia wszystko robić na pokaz – pochody po śmierci papieża, buttony po katastrofie smoleńskiej, awantury z krzyżem etc. Kochamy, gdy na zewnątrz możemy manifestować swoje żale, a wewnątrz jest tak naprawdę ogromna pustka, brak jakiejkolwiek refleksji, zastanowienia się. Nie zostawię suchej nitki na rodakach – Polacy są obłudni i dwulicowi.
nie wiem czy ktoś nazwał je wcześniej 😉 taką nazwę nadałam ja 😉
Dobra uwaga Rafała z bezrefleksyjnością narodu polskiego – ale to wszak nic nowego – “pawiem narodów byłaś i papugą!” pisal o Polsce Słowacki siedząc w skarbcu Artrusa (grobie Agamemnona) ponad półtora wieku temu… O Powstaniu Warszawskim poeta Łubieński napisał, że “Serce je pochwali, rozum potępi”…
Czy Wy również zauważacie jednak pewien Gombrowiczowski przełom w związku z opublikowanym raportem Millera dot. katastrofy smoleńskiej? Nagle okazało się, że nie tylko popelniamy błędy, ale nawet potrafimy się do nich przyznać! Teraz pytanie, czy będziemy umieli wyciągnąć z nich konswekwencje… Duch Gombrowicza jest wśród nas? 🙂
Hola, hola, kto potrafi, ten potrafi. Duży odsetek Polaków, zwłaszcza zwolenników PiSu, dalej stoi na stanowisku, że to spisek Rosjan i Marsjan. I ten odsetek jest ciut za duży, by móc ze spokojem powiedzieć, że to Polacy potrafią przyznać się do błędu
Niestety Rafał ma rację, czego dowodzi reakcja powyborcza w Krakowie :
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,10446847,Pod_Wawelem__Szmaciarze_wygrali_sfalszowane_wybory_.html