Afryka Gospodarka Program Wolnościowy UE

Niezamierzone konsekwencje

PIOTR SZAFRUGA

W swoim komentarzu, Rafał Bill przedstawia wpływ biopaliw na ceny żywności. Jednak związek ten nie jest tak jednoznaczny i prosty, jak sugeruje autor. Nie zgodzę się, że wzrost cen ropy wpływa bezpośrednio na produkcję biopaliw. W grę wchodzi dużo więcej czynników. Pozostaję też optymistą co do przyszłości… przynajmniej dopóki będziemy pamiętać to, o czym przypomina nam sprawa biopaliw. Jeśli czegoś mamy się obawiać, to właśnie „wzmożonych wysiłków” rządu w walce z głodem.

Wiele przyczyn składa się na wzrost cen żywności: katastrofy naturalne, zmiana diety w rozwijających się państwach Azji, wzrost cen ropy, czy kwestia biopaliw. Szkoda, że w rolnictwie nie ma wolnego rynku, bo wtedy przynajmniej ta ostatnia nie miałyby prawa zaistnieć.

Wytwarzanie paliwa z roślin ma, w założeniu, zmniejszyć zanieczyszczenie środowiska. Problem w tym, że jego produkcja na wolnym rynku jest nieopłacalna. Ponadto nie było wiadomo, czy ludzie będą chcieli używać nowego paliwa. Rozwiązanie znaleziono szybko – dofinansowanie do produkcji i określenie minimalnej ilości etanolu w paliwie. Tym samym produkcja biopaliw stała się opłacalna, w znacznej mierze niezależnie od zmian na rynku (w tym od ropy).

Za to eldorado dla rolników płacą podatnicy. W samych Stanach Zjednoczonych subsydia na ten cel wyniosą w latach 2006-2012 prawie 100 mld USD. Oznacza to dopłatę średnio ponad 30 centów do litra biopaliwa. W EU stosunek ten wynosi 1 dolar na litr.

Warto przy okazji dodać, że niewiele z ekologicznych założeń wyszło. Biopaliwa przynoszą dużo więcej szkody niż pożytku. Okazało się bowiem, że nowe źródło energii wcale nie zmniejsza emisji CO2. Produkcja etanolu pochłania również więcej energii niż daje sam produkt. Dodajmy do tego jeszcze duże zużycie wody i środków chemicznych na plantacjach oraz szybką erozję gleby i wycinanie lasów pod uprawy.

Biopaliwa są przykładem tego co się dzieje gdy rząd, nawet przy najlepszych intencjach, zaczyna ingerować w wolny rynek, narzucając swoje rozwiązania. Niezamierzone skutki często okazują się gorsze od pierwotnego źródła problemu. W filmie, między innymi, kwestia produkcji etanolu:

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=pSwMEtuL-GQ]

Doskonałym przykładem ingerencji w rolnictwo jest polityka rolna Unii Europejskiej. Przeznaczanych jest na nią około 40% budżetu Wspólnoty. Powoduje to wzrost(!) cen produktów nawet o ponad 70%.

Historia uczy, że głód dotykał ludzi głównie z powodu klęsk naturalnych (na te na razie nie mamy lekarstwa) lub mieszania się państwa w gospodarkę. Często właśnie to drugie okazywało się najgorsze (patrz: kolektywizacja na Ukrainie). Wieszczenie na podstawie danych makroekonomicznych wielkiego głodu, przypomina prognozy Malthusa.

Jeśli coś zakłóca produkcję rolną, to są to wprowadzane przez państwa ograniczenia. Gdyby państwa bogate rzeczywiście chciały pomóc rozwiązać problem głodu na świecie,  nie muszą się specjalnie wysilać. Wystarczy znieść cła na produkty rolne. Zakrawa o absurd, że wydajemy pieniądze na pomoc żywnościową dla Afryki, której żyzne ziemie mogą bez problemu wykarmić cały świat.

Liberalizacja w innych dziedzinach gospodarki, pokazuje jaki pozytywny efekt miałoby jej zastosowanie w rolnictwie. Problem w tym, że rolnicy, szczególnie w UE, wydają się być zbyt skonsolidowaną grupą, by politycy zdecydowali się ją ruszyć.

Źródło: http://www.nicholsoncartoons.com.au